wtorek, 14 lutego 2017

Geniusze cz. I - Piotr Paweł Rubens...

Peter Paul Rubens był jednym z kilkunastu, może kilkudziesięciu gigantów 
sztuki malarskiej, w ogóle.
Jednym z niewielu geniuszy, którzy zmieniali sztukę swoich czasów i inspirowali 
wielu twórców kolejnych pokoleń. Człowiek wymykający się prostej analizie
i sposobom szufladkowania.
Człowiek łamiący zasady, tworzący nowe kanony, konteksty i kompozycje, 
a równocześnie wprost i bez żenady kopiujący dzieła innych geniuszy. 

Peter Paul Rubens urodził się w miejscowości Siegen, a zmarł w Antwerpii. 
Żył dość długo (na dawne czasy), choć i niezbyt - patrząc z perspektywy 
współczesnych (63 lata: 1577 - 1640). Miał sześcioro rodzeństwa, był synem 
prawnika, który jednak zmarł gdy Rubens miał ledwie 10 lat. Jego rodzina 
przeprowadziła się wówczas do Antwerpii. Czasy były jakie były, o zakazach 
pracy dla dzieci nikt nie słyszał, i tak, młody, przyszły artysta już w wieku 13 lat 
zostaje służącym (paziem) u miejscowej arystokratki...

Kilka lat później rozpoczyna intensywny proces nauki malarstwa, 
u aż trzech różnych artystów:
Adama van Noorta, Tobiasa Verhaechta, oraz Otta van Veena. 
Nauki pobiera w latach 1596 - 1600, choć już dwa lata po rozpoczęciu nauki 
- w roku 1598 - uzyskał tytuł mistrzowski miejscowej Gilgii (cechu)! 
W roku 1600 wyruszył do Włoch, gdzie służył na dworze książęcym 
Gonzagów (Mantui).

W latach 1601 - 1602 był w Rzymie, od 1603 - z polecenia księcia 
- w Hiszpanii, następnie znów w Mantui i Wenecji. Od roku 1606 przebywa 
w Genui, potem ponownie w Rzymie...
Wszędzie studiuje najnowsze trendy w sztuce włoskiej i hiszpańskiej, kopiuje 
też miejscowych mistrzów..., realizuje pierwsze poważne zamówienia. 

Do ojczyzny wraca w roku 1608 i niemal od razu zostaje zatrudniony jako 
nadworny malarz arcyksięcia Alberta. 
Arcy - zdolny artysta na dworze Arcyksięcia...
Szybko zdobywa sobie sławę międzynarodową, ciągle też sporo podróżuje 
- i to często jako dyplomata reprezentujący dwór - między innymi na dwory 
Holandii, Hiszpanii, czy Anglii - dzięki czemu maluje obrazy dla wielu 
przedstawicieli ówczesnej arystokracji... 
Warto też wspomnieć, że na dworze angielskim uzyskał tytuł szlachecki, 
rzecz do dziś zupełnie wyjątkowa, a wówczas niemal niemożliwa - dla artysty... 
Wkrótce w jego pracowni maluje wielu uczniów, oraz zaprzyjaźnionych malarzy, 
powstaje coraz więcej prac, w których powstaniu sam Rubens ma udział niewielki, 
głównie zajmując się czymś w rodzaju "kontroli jakości" i ich wykańczaniem..., 
dzięki temu jednak - niezwykle liczne obrazy wychodzące z pracowni Rubensa silnie
konkurują z innymi trendami ówczesnej sztuki, nierzadko nadając ton lokalnej modzie. 
Co więcej, najlepsi spośród współpracowników wkrótce poniosą wiele elementów 
stylu Rubensa dalej, w jednym przypadku tworząc nawet zjawisko, do dziś nazywane 
"szkołą angielską" (Antoon Van Dyck).
Oczywiście nie należy przyznawać racji tym, którzy twierdzą, że Rubens sam nie 
malował swoich prac. Malował i to dużo, ale nie wszystkim pracom - nie wszystkim
zamówieniom..., poświęcał tyle samo czasu...
Poza tym najwyraźniej sprzyjał idei, iż interes musi się kręcić nawet wówczas, 
gdy on sam podróżuje po innych krajach, malując obrazy na lokalne zamówienia...
Wpływ malarza na sztukę ówczesnych ośrodków kultury był tak duży, że wielu 
teoretyków uważa jego styl za szczytowe osiągnięcie całej epoki baroku! 
Ale nawet nie przesadzając, z pewnością był jednym z najlepszych malarzy tego okresu,
sądzę, że plasuje się w pierwszej dziesiątce (w każdym razie tylu artystów barokowych 
zamierzam omówić w oddzielnych artykułach powyższej serii).

Do najzdolniejszych uczniów Rubensa należą:
Antoon van Dyck, Jacob Jordanes, Frans Snyders, Jan Brueghel (zwany Aksamitnym), 
Jan Fyt, David Teniers i Adriaen Brouwer...

Czas przejść do obrazów Mistrza...
Część z obrazów opiszę dość dokładnie, czasem zamierzam odwoływać 
się do dygresji - sięgając do historii lub interesujących mnie idei, a przede 
wszystkim - choć prac zamieszczę wyjątkowo dużo, chcę podkreślić, że stanowią 
one jedynie niewielką część z przeogromnej twórczości artysty i warto szukać dalej..., 
oj, warto. 
Obrazy podzieliłem (z grubsza), ze względu na tematykę, oraz..., ale o tym później.


Zacznę od kilku (z wielu) autoportretów Rubensa...







Warto przypomnieć (w różnych postach na tym blogu, wspominałem o tym kilka razy), 
że autoportrety są wyjątkową miarą talentu artystów, bowiem można je było malować 
wyłącznie z lustrzanego odbicia - na żywo, nadto artysta ciągle musiał się poruszać 
podczas malowania. Więc nie miał - artysta ówczesny - nawet takiego komfortu, 
jaki mają artyści malujący z modela..., zazwyczaj jednak, pozostającego 
we względnym bezruchu. Z tym..., że studiując obrazy mistrzów, mam wrażenie, 
że zmieniają się czasem sylwetki i proporcje anatomiczne, co może sugerować
pewną nieoczywistą dla nas, a dawniej powszechną sztuczkę...
Otóż bywały zamówienia np., króla w ciężkiej płytowej zbroi, na dodatek 
paradnej, np., pozłacanej. Wiadomo, że żaden król nie będzie malarzowi 
pozował w nieskończoność siedząc czy stojąc w ciężkich blachach...
Podobnie bywało z szczególnie paradnymi strojami arystokratek...
Zatem stosowano wyjście pośrednie - arystokrata pozował wstępnie, 
dla ustalenia kompozycji, potem zostawiał artyście swój strój..., by ten w między 
czasie mógł odziewać weń innych ludzi - rodzinę, służących, modeli czy uczniów...
I znów, dopiero pod koniec pracy, przychodził możny / można i pozowali
w pracy już tylko nad samą twarzą. 
Sądzę, że podobnie mogło być w przypadku malowania autoportretów...

Bardzo ciekawy jest też zbiorowy portret poniżej..., bowiem Rubens przedstawia 
się tam jakby w panteonie innych, genialnych twórców.
Ciekawe, czy rozpoznajecie owe sławy... 



Poniżej zaś co nie co innych portretów artysty...
 
















Rubens jednak, wbrew pozorom, nie był portrecistą ani przede wszystkim, 
ani nade wszystko, oj, nie.
Zatem czas troszeczkę zmienić opcję i zająć się obrazami, które 
w największym stopniu rozsławiły imię tego geniusza...
Na początek malarstwo religijne:
















Ostatni z obrazów zapewne budzi wrażenie, że coś gdzieś kiedyś podobnego
już widzieliście. Tak, są tu spore wpływy malarstwa jednego z włoskich Geniuszy.
Ale nie powiem, którego :) 


W tym miejscu warto pokusić się o małą dygresję i nakreślić tło historyczne
i powiedzmy, geopolityczne.
Otóż kraj Rubensa określany był jako Flandria - ale ówcześnie całkowicie podlegał Hiszpanii.
Czas - XVI - XVII wiek to też okres reformacji i - w efekcie - kontrreformacji - ruchu 
w krajach katolickich, który przeciwstawiał się rozłamowi w kościele, 
zapoczątkowanemu ( m.in. ), przez Lutra...
Sztuka holenderska i niemiecka cechuje się podówczas surowością, oddawaniem
głównie rzeczywistości, sztuka sakralna schodzi na drugi plan. Kontrreformacja 
w sztuce ma zupełnie inne oblicze i w dużym stopniu właśnie dzięki Rubensowi... Przepych, dynamika, ogromne formaty, żywa kolorystyka i tematyki pełne alegorii, 
metafor, symboli i religijnych czy antycznych odniesień - mają być swojego rodzaju
manifestem, odróżnieniem od skromnej w wyrazie - sztuki krain zdominowanych 
przez protestantyzm.
Sztuka Hiszpańska XVII wieku staje się nadto, dość ortodoksyjna religijnie.

Z drugiej strony liczne podróże i zamówienia Flandryjskich i zagranicznych
arystokratów, pozwalają Rubensowi studiować także inne tematyki... 
Jakie? 
Cóż, niech odpowiedź przyniosą obrazy:







































Choć Rubens był świetnym portrecistą i wybitnym malarzem religijnym,
to tematyki historycznie - alegoryczne, mitologiczne, motywy egzotycznych 
polowań - w największym stopniu pozwalają mu rozwinąć skrzydła ogromnej 
wyobraźni i talentu... 

To jeszcze nie koniec..., najpierw jeszcze kilka obrazów podobnych powyższym, 
acz odważniejszych w kwestiach, które z głębokim katolicyzmem i protestantyzmem 
mają, zdaje mi się, niewiele wspólnego...







 

 W tym o tym, jak to Rubens często powtarzał pewne motywy - zapewne głównie
 na zamówienia - lecz też rzadko po prostu powtarzał kompozycję, raczej 
wciąż i wciąż stwarzał nowe, oryginalne interpretacje,
na przykład - "Sąd Parysa":







(....)

Pod koniec życia Rubens często koncentruje się na tematyce wcześniej rzadko podejmowanej, na scenach rodzajowych i pejzażach, i jak w innych przypadkach, 
stają się one dla artysty pretekstem do istotnych, wyjątkowych eksperymentów,
 snucia wielowątkowych opowieści...














Na początku wspomniałem też, że Rubens podczas podróży do Włoch
często kopiował innych mistrzów pędzla. 
Pominę dość znane kopie dzieł Caravaggia, zamiast tego kilka pokazów 
Rubens i Tycjan... 










To też oczywiście, drobny wycinek kopii - pędzla Rubensa, ale pokazuje, sądzę,
wystarczająco - jak wszechstronne były umiejętności tego twórcy,
jak duża świadomość warsztatu, ale i podziw dla mistrzów wcześniejszych 
pokoleń. Tak, takie kopie to pokłon wobec mistrza przeszłości, bo choć Rubens 
nieco zmieniał oryginały, jednak zachowywał wszystkie najistotniejsze elementy kompozycji.
Nie był artystą niższej miary niż Tycjan, mógł zatem namalować obrazy własne...,
a jednak. 

Na koniec..., cóż, krąży po sieci taki mit, iż geniusz "rodzi się sam", i cokolwiek 
nie zrobi, od razu jest to genialne, nie potrzebuje ćwiczyć, nie musi szukać inspiracji,
bo czego nie dotknie, od razu zamienia w złoto...

To oczywista przesada, gloryfikacja mitu. Geniusze byli po prostu i aż ludźmi, 
osobnikami gatunku homo sapiens, nie półbogami, ale ludźmi - popełniali błędy, 
mieli prace lepsze i gorsze, uczyli się i rozwijali, po prostu..., cóż, posiadali to coś, 
co nazywamy "talentem" - zbiór predyspozycji, cech charakteru i umysłu, 
które pozwoliły im osiągnąć więcej i szybciej, niż dane jest ogromniej większości. 


Rubens w każdym razie często szukał inspiracji, często studiował 
najróżniejsze motywy, czynił liczne szkice, studia wstępne..., dowody? 
Poniżej ( stosunkowo niewielki... ), ich wybór:




















 Koniec.

  C.D.N. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz