środa, 5 marca 2014

"Wiedza Tajemna"- Cz. I - Przedmowa i początek polemiki...

Kilka lat temu, w prezencie urodzinowym, otrzymałem książkę pod tytułem:  
„Wiedza Tajemna” ( "Sekrety technik malarskich Dawnych Mistrzów" ), 
autorstwa artysty malarza Davida Hockneya.
Gdy przeczytałem książkę po raz pierwszy, przyznam, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. 
Do tej pory byłem przekonany do tradycyjnego poglądu na kunszt i źródła wielkości  
Dawnych Mistrzów, uznawanego zresztą przez większą część znanych mi malarzy 
i teoretyków. Kwestie i konteksty czysto warsztatowe, postrzegałem jako ważne o tyle tylko, 
o ile służyły wyrażeniu określonych treści, idei, myśli lub emocji. Zresztą, nawet czytane 
prze ze mnie książki - z zakresu historii i analizy sztuki - skupiały się głównie na analizie treści, 
kontekstu ikonografii, ikonologii, metafor i alegorii.  
Owszem, brakowało mi czasem analizy bardziej opartej na formie - kompozycji, barwie,
sposobie malowania - często na własną rękę szukałem informacji z tego zakresu, 
poznawałem techniki "zapomniane" - rzadko stosowane w dzisiejszym malarstwie, 
opisywane i stosowane raczej przez konserwatorów zabytków niż dzisiejszych artystów. 
Szukałem także własnych sposobów na przyspieszenie procesu twórczego,oczywiście,
bez straty w zakresie jakości wizualnych...
W "Wiedzy Tajemnej" natknąłem się jednak, na - skądinąd wspaniałym i przekonującym 
językiem opisany,  problem analizy sztuki - niemal wyłącznie od strony technicznej, 
a nawet nie tyle - ogólnie technicznej, co raczej z perspektywy jednego problemu. 

Owszem, gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy, że Hans Holbein użył luster w obrazie 
"Ambasadorowie", a Leonardo lub Vermeer podejrzewani są o stosowanie camery obscury, 
ale to było właściwie wszystko, temat co najmniej trzeciorzędny. Mało istotny tym bardziej, 
że we własnej praktyce malarskiej prawie od razu odrzuciłem stosowanie rzutnika, od początku
chciałem dokładnie wiedzieć, co z czego wynika, jak dany efekt wpływa na wyraz obrazu, itp.
Oczywiście rozumiem, że inni twórcy mogą kierować się odmiennymi poglądami i znajdować
sens w stosowaniu rzutnika, lub np., stosować go tylko do kopiowania na zamówienia. 
Rozumiem również, że dla niektórych osób komputery, aparaty i rzutniki cyfrowe są swego rodzaju
protezą zdolności stricte manualnych, pozwalają im tworzyć mimo pozornego braku (części) 
naturalnych predyspozycji plastycznych. Ja jednak wolałem tworzyć coraz więcej rozumiejąc 
i mając coraz większą swobodę uzyskiwania określonych efektów - i to w dowolnych warunkach,
nie kopiując toczka w toczkę z innego art-medium (fotografia, fotomontaż, grafika komputerowa).

Wracając do książki - nie uważam za "błędne" rozszerzanie wiedzy o dawnych technologiach, 
o nie, niemniej poruszyło mnie i wywołało opór, że Autor ewidentnie postawił walory techniczne
ponad innymi, a także zasugerował, iż wielkość kunsztu Mistrzów była tylko przypadkiem
wynikłym z wynalazku technicznego, ba, że najwięksi z największych byli podobni współczesnym 
"mistrzom" rzutnika - którzy pozbawieni swojego podstawowego narzędzia pracy za nic nie potrafią
tworzyć na porównywalnym poziomie... Głęboko ugodziło mnie podejrzenie, że Dawni Mistrzowie
byli raczej sztukmistrzami nowinek techniki, nie zaś Mistrzami tradycyjnie pojętego kunsztu 
i wybitnego umysłu, czy talentu...
David Hockney w "Wiedzy Tajemnej" posuwa się zresztą do stwierdzeń tak daleko idących,
że z początku dosłownie zacząłem wątpić, czy w ogóle coś rozumiem...
Wiem też, że podobnie na tę lekturę reagowali inni czytelnicy, dla wielu był to wręcz powód
odrzucenia inspiracji najlepszymi dawnymi malarzami..., czy np., zachętą by zacząć używać
 fotografii i korzystać z rzutnika... (...).
Na pierwszy rzut oka to zjawisko paradoksalne - David Hockney nie chce podobnych reakcji,
wręcz i wprost krytykuje współczesne opieranie warsztatu malarskiego na fotografii, fotomontażu,
czy grafice komputerowej (przenoszonej na podłoża końcowe z pomocą poddruków lub rzutników).
Jednak..., jeśli chwilę się nad tym zastanowić, paradoks jest złudzeniem, pozorem  - czysto logicznie
rzecz ujmując - zdeprecjonowanie wartości kunsztu, odjęcie artystom otoczki geniuszu,
sprowadzenie sprawy do prostych sztuczek technicznych - z jednej strony osłabiłoby pozycję
Dawnych Mistrzów - po drugie zaś "upodobniło by" ich do nas..., zatem stałoby się uzasadnieniem
wygody w stosowaniu metod optycznych, uproszczania warsztatu, a także, co wyjątkowo
znamienne - uzasadnieniem dla słabszych efektów pracy czysto odręcznej (!) - wszak, jeśli ideałem
czyimś jest malować czysto odręcznie, albo z wyobraźni, a Dawni Mistrzowie...
"to tylko stosowali soczewki, lustra i camery obscury", to plunąć na ich efekty, robimy swoje,
jesteśmy wszak "naturalni", "ideowi", a nie jacyś tam "pseudo magiczni sztukmistrze"... ... ... ...
Dość szybko zauważyłem jednak, że nie do końca jest tak, jak pisze Autor książki, lub przynajmniej,
nie jest tak dość często, by sugerować regułę nadrzędną nad innymi, i wcale nie musiało tak być
jak to Autor opisuje:

istnieją inne wyjaśnienia, równie, a może i bardziej prawdopodobne.

Skąd to mniemanie?
Słowem skrótu - w roku 2009, gdy po raz pierwszy zagłębiłem się w lekturze "Wiedzy Tajemnej"
- miałem już za sobą stworzenie ponad setki mniejszych i większych, mniej czy bardziej  realistycznych
obrazów, malowanych całkowicie z wyobraźni.
Także moi nauczyciele i wielu przyjaciół potrafi malować bardzo sprawnie i co ważniejsze - tak samo
skutecznie - niezależnie od tego, czy pracują ze zdjęć, z natury, czy z pamięci...
Widziałem zatem i niemalże od początku rozumiałem uproszczenie ze strony Autora książki,
pominięcie faktu, że nie tylko można z powodzeniem malować z natury, improwizować,
malować z wyobraźni, czy dowolnie mieszać te techniki, ale też, iż istnieje wiele innych metod
pomocnych przy kopiowaniu - na dodatek prostszych niż dawna, mocno niedoskonała optyka.
Z drugiej strony - w efekcie kilkuletnich przygotowań, musiałem przyznać, że całkowicie odrzucić
poglądów Autora nie sposób, ba..., doszedłem do wniosku, że narzędzia optyczne były znane...,
o wiele szerzej, niż pisze David Hockney.

Niemniej wielu tez płynących z książki nie mogę uznać, co zresztą opiszę dokładniej 
i poniżej i w kolejnych postach na ten temat. 

Nie jest to sprzeciw ponieważ praktyka moja i innych znanych mi, współczesnych
autorów jest odmienna od praktyki Autora książki. 
O nie, ważniejszy jest fakt, iż Autor książki pomija wiele arcy istotnych faktów
i kontekstów pozwalających tłumaczyć osiągnięcia Mistrzów tak, jak dotąd: 
kunsztem, talentem, biegłością i doświadczeniem, a tylko w drobnym stopniu
"pomocami naukowymi", zresztą niekoniecznie akurat przyrządami optycznymi... 

Co konkretnie David Hockney pomija? 
Np., luster dawniej używano do skupiania promieni słonecznych np., by coś podpalić, zespolić
"na gorąco", a soczewki, choć na mniejszą odległość i skalę (np., rozpalanie ogniska...) mogły
mieć przecież analogiczne zastosowanie, z pewnością mogły służyć np., do roztapiania wosku
 na pieczęcie, rozpalaniu ogniska, czy paleniu niechcianych dokumentów bez rozpalania ognia...
Po drugie - kryształy i szkło od starożytności (!) - używane były do poprawienia wzroku,
lepszego oglądania wydarzeń czy zjawisk, czyli w celach okulistycznych oraz obserwacyjnych.
Ponoć używał oszlifowanych kamieni cesarz Neron, wiadomo, że od X wieku używali szkieł
 w celach "korekcyjnych" Arabowie, a już u progu Renesansu (w XIV wieku), znane były szkła
 stosowane jak okulary - zarówno podwójne, jak i jako znane z filmów pojedyncze szkło
 na łańcuszku, które osoba nakładała np., by pomóc sobie w czytaniu. Ich ulepszone wersje
 i pierwsze lunety / teleskopy, pojawiają się już między XVI i XVII w., służąc zarówno
 do prób astronomicznych, naukowych, jak i np., pomagając w nawigacji licznym wówczas
podróżnikom. Wiadomo, że już między XV i XVI wiekiem...
okulary stały się symbolem bogactwa i mądrości - szybko rozpowszechniając się,
w całej Europie...
Po trzecie - choć wynika to z poprzednich zastosowań - proste soczewki były używane
i w średniowieczu..., zresztą, to samo zastosowanie mają do dziś - używa się soczewek
 jako szkieł powiększających, jako lupy np., do prac dekoracyjnych, do uzyskania precyzyjnych
 wzorów w miniaturze - w grawerunkach, czy malowaniu naczyń, przy ilustrowaniu, czytaniu
 i przepisywaniu manuskryptów ( itp., itd., )... 
Zatem, parafrazując nieco część tekstu "Wiedzy Tajemnej", mogę powiedzieć:

Wszystkie moje poszukiwania doprowadziły mnie do wniosku, że optyka była znacznie
 bardziej znana i powszechnie stosowana (w licznych dziedzinach życia), niż można by
 sądzić, ba, znacznie bardziej i częściej niż sugeruje to sam David Hockney...

Co więcej, jeśli optyka była tak bardzo znana, nie mogła być..., wielką tajemnicą
warsztatu malarzy... 
Powyższe wioski mają zasadnicze znaczenie, ponieważ David Hockney sugeruje dokładnie
dwrotnie - pisze, że optyka dawna była tajemnicą, sekretem skrywanym przed wszystkimi
poza rzemieślnikami kilku cechów..., ba, że to są właśnie owe...,
"sekrety technik malarskich Dawnych Mistrzów".

Tymczasem okazuje się, że luster i soczewek używali arystokraci i duchowni - soczewki
 są nawet na kilku obrazach przedstawiających papieży - a pisząc o sztuce XVII wieku sam
 David Hockney, trochę wbrew sobie podkreśla, że donator Caravaggia - wysokiej rangi duchowny
- dzielił się z nim swoją wiedzą w tym zakresie..., zresztą wspomnę tutaj dobrze nam znanego
katolickiego kanonika - Mikołaja Kopernika...
Ale optyki używali i inni - dekoratorzy, architekci i budowniczy, naukowcy, pisarze i mnisi
przepisujący stare dzieła, a także już starożytni i Arabowie, a od XIV wieku coraz częściej bogacze,
 a zatem nie tylko arystokracja i duchowni, ale mniejsza, a dobrze prosperująca  szlachta,
 kupcy, bogaci mieszczanie, podróżnicy i awanturnicy dorabiający się w "nowej ziemi"- czyli
- ogromna większość ówczesnej klienteli artystów malarzy...
Co jeszcze najważniejsze - jeśli przyjąć, że optyka była wówczas do tego stopnia rozpowszechniona
i zrozumiała - nie tyle sama optyka i jej możliwości, co raczej tajniki wykonania optyki...,
mogły by być Wiedzą Tajemną, ale dotyczyło by to raczej cechu szklarzy, a nie malarzy...
I faktycznie - jeśli poszukacie Państwo informacji - cech szklarzy był obarczony poważnymi
sankcjami za zdradzanie tajemnic - do tego stopnia, że jeszcze w XVII wieku szklarzom
za nielegalne opuszczenie siedziby / miasta / ośrodka pracy - groziła kara śmierci!
Tu dochodzimy do kluczowego wniosku płynącego z moich rozważań, wniosku, który będę
się starał udowodnić w kolejnych częściach polemiki...

Optyka była znana, jej właściwości wykorzystywano na wiele sposobów, zatem nie trzeba
było tych zastosowań kryć przed klientami, raczej należałoby się nimi chwalić, wszak
 mogło to tylko podnieść rangę artysty w oczach otoczenia..., podnieść, ponieważ  wśród
owej klienteli optyka, nowoczesna technologia i jej zastosowania w nauce - były wręcz
synonimami mądrości i stanu społecznego....

Z drugiej strony, jeszcze większym sukcesem byłoby, gdyby artysta potrafił malować
 i rysować bez pomocy naukowych, wykazując kunszt niedostępny innym "maluczkim",
 a zwłaszcza, nie dający się łatwo wytłumaczyć - jako jedynie dobrego opanowania
 powszechnie znanych narzędzi i technik.  

Przecież sens stosowania optyki jest taki - że umożliwia ona nie tylko osiąganie 
dobrych efektów wizualnych - ale również osiąganie ich..., niezależnie od poziomu
talentu manualnego..., a m.in., dzięki lekturze "Wiedzy Tajemnej" wiemy, że nie 
było to takie proste.

Tymczasem korzystanie z optyki dawnej nastręczało nierzadko większych problemów,
niż zastosowanie prostszych, wcześniej znanych technologii.
Zatem, logicznym wnioskiem byłoby, że Ci, którzy potrafili malować świetnie, lecz bez
zastosowania optyki - powinni zasłużyć na traktowanie najlepsze, najwyższe spośród
żyjących twórców, a zatem to oni też powinni stanowić prawdziwy wzór dla adeptów
i czeladników, a także kolejnych pokoleń. Potwierdza mą tezę także odwieczny
- dosłownie odwieczny - system nauczania adeptów, polegający na czym zupełnie innym,
niż nauka posługiwania się optyką...

Oczywiście - jak również postaram się dowieść - istniała "Wiedza Tajemna".
Tak, istniała poważna i rozbudowana wiedza o tajnikach warsztatu artystów malarzy, ale...,
dotyczyła ona  nie (lub nie przede wszystkim) optyki, czy jakiejkolwiek innej metody samej
w sobie, ale ich zbioru, a zarazem - w sensie dosłownym - wszystko sprowadzało się do funkcji
i roli ówczesnego artysty. 

Chodziło zatem - nie tyle o zachowanie sekretów techniki przed klasami wyższymi,
które były zresztą jedynymi, pobierającymi pełne i niemal obligatoryjne wykształcenie,
a zatem zdolnymi zrozumieć te tajniki - ale o zachowanie wysokiej, certyfikowanej
jakości "produktów", o gwarancję jakości i kunsztu twórcy, działającego na rynku
zamówień publicznych...
Prawie wszyscy dawni twórcy, jak i - i wbrew pozorom - większa część współczesnych artystów, 
żyła i żyje z zamówień, ze sprzedaży własnych prac, lub jest sponsorowana przez instytucje
promujące określone formy twórczości...

W przypadku cechu malarzy - rygor stanowił - że uczyć się można tylko u Mistrzów cechowych,
lub mających dane uprawnienia np., przez funkcjonowanie w określonej organizacji / stowarzyszeniu,
a potem np., w Akademii Sztuk Pięknych...
Zatem, choć chroniono czasem tajniki rzemiosła, choć optyka mogła być jedną z wielu metod
i technik w zakresie tego rzemiosła - nie chroniono ich przed potencjalnym klientem...
Celem  "ochrony" było raczej zachowanie elitaryzmu i rangi rzemiosła, zapewnienie klientom
certyfikowanej gwarancji jakości dzieł, ochrony zaś jedynie przed dyletanctwem i amatorstwem
- nie tyle w sensie "papierków", a wprost - jakości technicznej.

Zatem ukrywanie wiedzy przed tymi, którzy ją i tak posiadali - przede wszystkim
mam tu na myśli duchowieństwo i arystokrację - byłoby po prostu bezsensowne...,
acz, co innego, chronić tę wiedzę wobec niewykształconych, pragnących dostępu do elit,
stanów niższych..., o, to już miało sens, ba, było po prostu koniecznością.  

Należy w tym miejscu dodać jeszcze jedną, bardzo istotną informację - malarstwo, czy rzeźba długo,
oj długo nie były uznawane za sztuki prestiżowe i wyzwolone..., o nie..., wręcz odwrotnie,
były uważane za zajęcia niewłaściwe dla osób ze sfer klienteli - szlachty, arystokracji,
dworów, duchowieństwa i innych bogaczy, ba, nazywano je wręcz "brudzącymi ręce", 
męczącymi, nieszlachetnymi - zatem i nie dla szlachty... 

Dlatego do absolutnej rzadkości należą przypadki szlachciców, którzy zostali artystami, a i to najczęściej,
raczej z rodzin uboższych - np., Velazquez, czy Michał Anioł, częściej już dotyczy malarzy, którzy byli
za życia  - za zasługi - obdarzani tytułem szlacheckim (jak Rubens np.).
Wiem wiem, w naszym kraju to prawie herezja, wszak spośród XIX wiecznych malarzy polskich,
większość wywodziła się z rodów szlacheckich właśnie, a i do dziś krąży  podskórne przekonanie,
 że korzenie szlacheckie dają nam "coś więcej", niż mieszczańskie czy chłopskie, niemniej...,
w skali historii sztuki kultury zachodniej, nawet uwzględniając wszystkich malujących szlachciców
polskich - malarzy / szlachciców było bardzo, bardzo niewielu...

W przyjęciu do wiadomości słów Davida Hockneya przeszkadzało mi coś jeszcze...
Jak wspomniałem, sporo czytałem na temat historii sztuki - od lat interesowała mnie teoretyczna
strona mojego zajęcia... 
Zatem nie dziwota, iż szybko zauważyłem jak bardzo ta publikacja jest - ogólnie rzecz biorąc
wybiórcza.
Jednymi z najważniejszych przykładów owej wybiórczości - co staram się jak najsolidniej  wykazać
w kolejnych postach - jest bardzo dowolne szafowanie porównaniami dzieł z różnych epok, tematyk
i itp. Niektóre dzieła Autor bierze pod uwagę w całości, inne w drobnych fragmentach; pomija 
oczywiste różnice wynikłe z techniki (olejna np., i fresk), a co jeszcze ważniejsze - wybiera wyłącznie
tych artystów i tylko te ich dzieła - które sugerują "właściwe" odpowiedzi...
Zatem, logicznym wnioskiem "kontra" było (dla mnie), by w konstrukcji tego tekstu nie ograniczać 
się, że muszę podejść do sprawy jak najszerzej, jak najdokładniej - stąd zamiast jednego tekstu,
powstał całkiem rozbudowany cykl...

Co więcej, postanowiłem skoncentrować się i większą część tekstu oprzeć nie na tym, 
co pisze David Hockney, ale czego NIE pisze; nie - co i kogo pokazuje - ale,
co i kogo pomija... 

Czego w "Wiedzy Tajemnej" brakuje mi najbardziej?

Cóż, Autor niemal zupełnie pomija w swych analizach tło historyczne, kulturowe, obyczajowe, 
religijne..., zatem także możliwość analizy / brania pod uwagę znaczeń symbolicznych, 
alegorycznych i metaforycznych, albo i nawet po prostu zwyczajowych w danym miejscu i czasie
- moda, popularne stylistyki, itp. 
Brak jest zresztą i rzeczy prostszych - np., wiedzy o strojach jakie ludzie dawniej nosili, 
jak wyglądały ich domy, okna, oświetlenie, itp. 
Ba, Autor pomija też ogromną część kwestii stricte warsztatowych, a także edukacji artystycznej
w dawnych wiekach, słowem, wszystko, co może inaczej tłumaczyć osiągnięcia Dawnych Mistrzów... 
Pominął Autor również sporo z ważniejszych (!) tematyk dominujących w sztuce dawnej, 
bo portret i martwa natura - na których Autor się koncentruje - bynajmniej nie stanowiły
o malarstwie dawnym...


David Hockney ponadto - wielokrotnie - pisze o wrażeniu "fotomontażu", gdy patrzy
na obrazy dawnych malarzy. 
To prawda, podobieństwo jest, ale moim zdaniem należy - w zgodzie z zasadą następstwa zdarzeń
uznać, że było odwrotnie, że to fotograficy zaadaptowali lub ponownie "odkryli" dla siebie metodę
od wielu wieków z powodzeniem stosowaną przez Dawnych Mistrzów. 
Z  początku zresztą, jak wiele innych problemów, wiele rozwiązań było zwyczajnie wymuszonych
względami technicznymi - np., skomplikowanie kompozycji, fantazyjny temat, wielkość obrazu, 
fresk mokry (szybkość schnięcia i odporność wyschniętej powierzchni malarskiej), itp. 
Jak już pisałem nieco wyżej, gdy się zastanowić, nie da się nie dostrzec, że Autor książki wybiera 
przykłady bardzo starannie. Byłoby to wielkim plusem..., gdyby nie taki drobiazg...,
iż jest to wybór jednokierunkowy, przedstawiający nam świat dawnej sztuki tak, jakby artyści
malowali wówczas tylko proste portrety i martwe natury, ewentualnie, z rzadka wykonując 
inne zlecenia...
W rzeczywistości cały czas - tj., jeszcze w XVIII i początkach XIX wieku - na piedestale
 sztuki, wśród najpopularniejszych motywów zamawianych u artystów - w pierwszym rzędzie
 stoją sceny religijne, historyczne (propagandowo - polityczne), alegoryczne, w tym 
mitologiczne, z czasem także pejzaż, w którym zresztą łatwo było zamieszczać elementy
powyższych tematyk. 
Natomiast portrety, sceny z życia (różnych stanów, grup i społeczności), sceny rodzajowe,
czy martwe natury - długo stanowiły uzupełnienie tematyk podstawowych i jako motywy
samodzielne rozwijały się stopniowo od XVI wieku, przeżywając rozkwit w wiekach
XVII i XVIII, szczególnie zaś w wieku XIX. 
Co więcej, spora część takich prac, podobnie jak tematy najważniejsze, miało głęboki,
nierzadko rozbudowany, wielopoziomowy sens alegoryczny, i/lub symboliczny.

David Hockney pisze również, że Jego zdaniem zapomnieliśmy dziś, jak się używa
dawnych narzędzi i dlatego trudno nam pojąć osiągnięcia i wspaniałość wizualną 
dawnej sztuki.  
Cóż, z jednej strony się z tą tezą zgadzam, z drugiej będę z nią polemizował. 
Moim zdaniem, które oczywiście umotywuję w kolejnych częściach komentarza - jest tak
w odniesieniu do licznych metod i technik nie mających źródła w stosowaniu optyki. 
Wszak akurat narzędzi optycznych używamy obecnie wręcz nagminnie. 
Po prostu nie są to te same przyrządy, ale ulepszone ich wersje - aparaty i kamery fotograficzne, 
drukarki / wydruki, komputery, programy graficzne i do edycji zdjęć, projektory i rzutniki... 
Moim zdaniem zapomnieliśmy o czymś innym, zapomnieliśmy ile czasu, sił, skupienia
i doświadczenia - wymagała podówczas nauka malarstwa - jak bardzo od kunsztu i biegłości
artysty zależał - dosłownie i wcale nie pompatycznie pisząc - jego twórczy los.


Z czasem, za jedno z najważniejszych zadań w mym komentarzu do "Wiedzy Tajemnej"
uznałem udokumentowanie kontry wobec najdalej idących wniosków Autora, że zacytuję: 

1. "(...), nie sugeruję tu stosowania soczewek ( w domyśle: i innych przyrządów optycznych ),
przez wszystkich artystów, a tylko to, że użycie soczewek stało się na tyle dominujące,
by uzyskany dzięki soczewkom obraz pełnił funkcję modelową dla całego malarstwa";
2. "Przynajmniej do czasu wynalezienia fotografii, naturalistyczny charakter malarstwa był celem
sztuki i głównym kryterium oceny obrazu";
3. "Wszystkie moje ( Davida Hockneya ) eksperymenty doprowadziły mnie w końcu do zrozumienia,
że dwie spośród najbardziej fundamentalnych zasad malarstwa zachodniego, czyli perspektywa
linearna ( punkt zbieżności ) i światłocień, są wynikiem studiowania rzutów optycznych natury,
czego dotąd nie sugerowano".

Uważam, że te wnioski są dalece przesadzone, czasem wprost błędne, a dowodem na to
nie tylko rozważania z powyższego "wprowadzenia", i kolejnych czterech artykułów cyklu głównego,
a także - cykl "Uzupełnień".

Kończąc wprowadzenie, zamieszczam poniżej skrót informacji o tym, czego będą dotyczyć kolejne
części ( cyklu głównego i "Uzupełnień" ), oraz wybór linków przydatnych, by w pełni zrozumieć
co wyżej / niżej napisałem.
Oczywiście wszystkim polecam też przeczytanie Tekstu źródłowego, czyli „Wiedzy Tajemnej”
Davida Hockneya!

Zatem, w kolejnych postach znajdziecie Państwo:

Cz. II - O "Wiedzy Tajemnej" - tło historyczne - zawiera informacje wprowadzające
w temat kultury antyku i co ważniejsze dla naszego tematu - wpływu elementów / szczątków
 kultury starożytnej w okresie późniejszym, czyli od wczesnego średniowiecza
(około IV – V wieku nowej Ery), do wczesnego renesansu (wiek XIV).
Znajdziecie też Państwo w "tle historycznym" co nie co informacji o dalszych losach idei
starożytności, a także rozwoju i ważnych - moim zdaniem - faktów z okresu XV - XIX wieku.
Polecam tę część tekstu, bo już sama w sobie pomaga zrozumieć skomplikowanie
problematyki sztuki dawnej i źródeł zachodzących w niej przemian.

Cz. III - O "Wiedzy Tajemnej" - edukacja i technologie - wprowadzi w podstawowy zarys
informacji o sposobach dawnej edukacji artystycznej, w tym opowiem o dostępności i cechach
zarówno pozytywnych jak i negatywnych) najróżniejszych metod kopiowania i radzenia sobie
z problematyką przestrzeni, bryły i efektów trójwymiarowości w obrazach.
Opowiem też, co nie co, o podstawowych technikach - dominujących w dawnym malarstwie.
W końcu postaram się wprowadzić Państwa w temat sytuacji artystów na przełomie
średniowiecza i renesansu (i później), w zasady istnienia cechów rzemiosł, kiedy i jak straciły
one swoją siłę i co je zastąpiło. Zamieszczę też nieco informacji dotyczących idei wyzwolenia sztuki,
a także społeczeństwa stanowego, szczególnie stanu szlacheckiego - w tym możnowładców,
m.in., co cenili i czego przed nimi nie było trzeba ukrywać, zatem przed kim, tak naprawdę,
był powód chronić tajniki cechowe, i dlaczego.

Cz. IV - O "Wiedzy Tajemnej" - polemika - dotyczy dosłownie polemiki z konkretnymi
przykładami zawartymi w książce, oraz pewnej dozy kontrprzykładów - oczywiście w ramach np.,
wyboru artystów, przez Autora książki.

Część V - O "Wiedzy Tajemnej" - kontrprzykłady - o tym, czego żadne narzędzia optyczne
(z tamtych czasów) nie dają, nie zastąpią, oraz czemu, w wielu przypadkach, po prostu nie były
przydatne lub potrzebne. Także odmienności czasu pracy koniecznego ze względu na różne techniki
(oraz kiedy to się zmieniło i dlaczego) i co z tego wynika.

....................................................

W "Uzupełnieniach":

Cz. I - O sztuce włoskiej okresu początków i rozwoju renesansu ( głównie XV - XVI wiek ).
 http://pawtadgal.blogspot.com/2014/01/uzupenienia-i-odrodzenie-malarstwo-xv.html
Cz. II - Caravaggio i caravaggioniści ( piszę również o caravaggionistach z Francji i Holandii ).
Cz. III - O sztuce włoskiej XVII - XIX wieku ( początku XI wieku ).
 http://pawtadgal.blogspot.com/2014/01/uzupenienia-iii-sztuka-woska-xvii-xix.html
Cz. IV - O sztuce Hiszpanii ( w jej rozkwicie - XVII - XVIII wiek ).
 http://pawtadgal.blogspot.com/2014/01/czesc-iv-hiszpania.html
Cz V - O sztuce Niderlandów, Flamandów i Holendrów ( od XV do XVIII wieku ),
 http://pawtadgal.blogspot.com/2014/01/uzupenienia-cz-v-niderlandy.html
Cz. VI - O sztuce Anglii ( jej "złotym wieku" głównie - XVIII i XIX wiek ),
 http://pawtadgal.blogspot.com/2014/01/uzupenienia-vi-wielka-brytania.html
Cz. VII - O sztuce Francji ( głównie XVII - XIX wiek ),
 http://pawtadgal.blogspot.com/2014/01/uzupenienia-vii-francja.html
Cz. VIII - O sztuce Niemiec ( od XV do XIX wieku ),
http://pawtadgal.blogspot.com/2014/02/uzupenienia-viii-niemcy.html
Cz. XIX - Oo sztuce Polskiej ( wiek XIX i początek XX ).
http://pawtadgal.blogspot.com/2014/02/uzupenienia-ix-polska.html

Oczywiście cykl "Uzupełnień" nie wyczerpuje tematu sztuki europejskiej ani nie pokazuje
wszystkich artystów danego czasu, niemniej starałem się wziąć pod uwagę zjawiska
co ciekawsze, najważniejsze pod kątem przyjętego tematu, lub dla danej epoki / krainy.
Większa część "Uzupełnień" dotyczy zasięgu ( terytorialnego i czasowego ) analogicznego
do ujmowanego przez Davida Hockneya, acz w wyborze artystów starałem się być
jak najmniej wybiórczy, oczywiście jeśli chodzi o największych Mistrzów Malarstwa.
Wyjątkiem jest część ostatnia - w książce nie ma słowa o sztuce polskiej, jednak
z pewnych względów, postanowiłem zamieścić informacje o kilkunastu czołowych
malarzach polskich.

Oprócz bloga - udostępniłem w albumie Picasaweb, pełny wybór prac, jakie początkowo
zamierzałem opublikować w tej serii artykułów - tu publikuję je w kontekście i kontrze
do wyboru zamieszczonego przez Autora na pierwszych stronach książki:
https://picasaweb.google.com/112757272737323847891/PaweTadeuszGalinskiInspiracje
https://picasaweb.google.com/112757272737323847891/PaweTadeuszGalinskiInspiracje02

Linki uzupełniające do Części Pierwszej:

David Hockney  i sporo o teorii „Wiedzy Tajemnej” w wersji video na You Tube:
http://www.youtube.com/results?search_query=%20%20%09%20Secret%20knowledge%20of%20David%20hockney&sm=3

Życiorys Davida Hockneya:

Pochwała dla używania współczesnych narzędzi optycznych:

Tekst w Wikipedii o teorii Hockney / Falco ( j. angielski ):

Link, który pozwala zrozumieć podstawowe treści o teorii Hockneya wspartej wiedzą fizyka
o nazwisku Falco ( oczywistym plusem jest też język polski ):

A tu kilka ważnych pytań, i troszkę o podstawach – powodach dyskusji z punktu widzenia…
rynku sztuki:

Link o tyle ciekawy, że zestawia recenzje dwóch książek, z których i ja sam najczęściej korzystałem
( poza źródłami internetowymi ), pisząc tę serię komentarzy:


Postscriptum.

Po zastanowieniu, postanowiłem odjąć z całości cyklu "podsumowania" - bowiem właściwie
wszystko, co najważniejsze, znalazło się w tym i kolejnych tekstach.

Po drugie - mam pewność, że jeszcze dekadę wcześniej miałbym ogromny problem z napisaniem
tego tekstu - z powodów zupełnie prozaicznych - nie miałbym łatwego dostępu  do fotograficznej
dokumentacji tysięcy dzieł sztuki najróżniejszych epok, stylów, tematyk, w tym - co było dla mnie
ważne - mniej znanych, mniej popularnych autorów...
Publikacje książkowe i albumowe są znacznie gorszym źródłem informacji niż sieć, bowiem
na kartach nawet wielkiej i grubej książki trudno zmieścić więcej niż kilkaset prac, a często
pojedynczy autorzy malowali tych prac po 100-1000 - niektórzy nawet parę tysięcy,
a doliczając szkice...
Zatem chylę tu czoła przed wszystkimi miłośnikami dawnej sztuki, którzy przyczynili 
się do zgromadzenia w sieci dziesiątków tysięcy dzieł sztuki dawnej!

Po trzecie - chciałem w tym miejscu podziękować moim nauczycielom, którzy uczyli mnie wbijając
mi do głowy m.in. wiedzę techniczną i historyczną, w tym przede wszystkim memu Mistrzowi,
Januszowi Janowskiemu; oraz przyjaciołom i kilku mniej znanym mi osobom, które jednak szczerze
(i bezinteresownie !) wspomogły mnie radami i potwierdzały wiele z moich domysłów, czyli sumując,
dziękuję wszystkim tym - dzięki którym mogłem "dać sobie radę" z tego typu wypowiedzią,
nie mając przecież przygotowania stricte naukowego...
Wielkie dzięki!

Po czwarte - uznałem za konieczne by wspomnieć, że choć parafrazuję lub cytuję kilka wypowiedzi
osób trzecich, prawie cały tekst jest mojego autorstwa, zaś fotografie i reprodukcje dzieł
zamieszczone na blogu są zaczerpnięte jako dzieła z zakresu tzw., "dziedzictwa kultury",
udostępnione do publikacji w sieci w ramach tzw., "domeny publicznej".
W pozostałych przypadkach nie publikuję zdjęć / reprodukcji -  zamieszczam w zamian linki
prowadzące do prezentacji autorskich. Gdyby jednak ktoś uważał, że powinienem lepiej
opisać jakieś zdjęcia, czy linki, proszę o informację, z pewnością niezwłocznie to uczynię.

O "Wiedzy Tajemnej" II - tło historyczne.



W tym rozdziale zajmę się ( skrótowo ) tłem historycznym, głównie dziedzictwem antyku 
i średniowiecza - okresów poprzedzających i - moim zdaniem - niezbędnych, by w pełni  zrozumieć 
późniejsze malarstwo ( XV - XIX w. ).
Tekst powstał z kilku powodów, m.in., ponieważ - choć David Hockney na wstępie swojej książki sam przyznaje historii rangę ( co najmniej ) równorzędną wobec innych zagadnień - w późniejszych rozważaniach niemal ten kontekst pomija... (...).
Po drugie, David Hockney przyczyn sztuki renesansu upatruje w odkryciach optycznych, a wskazania historyczne sugerują ( i / lub ) inne przyczyny przemian...
Po trzecie, słowo renesans oznacza ni mniej ni więcej powrót do wcześniejszych wartości lub kanonów - w tym wypadku kultury i idei antycznej Grecji i Rzymu.
Co więcej - renesans wielu istotnych elementów kultury i sztuki starożytnego antyku w sztuce i kulturze nowożytnej - jest kwestią nie podlegającą dyskusji - potwierdzaną dosłownie tysiącami przykładów.
Po czwarte i znamienne dla całości książki - w „Wiedzy Tajemnej” wspomnienie o przeszłości
( okresie sprzed epoki renesansu ) właściwie nie występuje, parę zdań znajdziemy dopiero
przy końcu, dosłownie na ostatnich kartkach książki, a i to wspomnienie nie ma charakteru 
stricte historycznego, raczej kolejna to, spośród licznych i prawie nie umotywowanych sugestii, jakoby ci i owi artyści stosowali przyrządy optyczne... (...).

Poza tym...
Nie mogłem zrozumieć, czemu Autor tak poważnej teorii ( na pewno we wnioskach ), zupełnie zignorował zasięg terytorialny, historyczne ugruntowanie i bogactwo dziedzictwa sztuki starożytnego Rzymu w Europie zachodniej, zwłaszcza, jeśli chciałby wywieść ( porządnie umotywowane ) wnioski o stosowaniu optyki, skoro sam ( przy końcu książki ) próbuje sugerować, że już oni mogli znać i stosować tego typu narzędzia.
Wstęp rozdziału być może wyda się Państwu zbyt odległy od głównej treści całości, niemniej zarys ów, naprawdę skrótowy i minimalistyczny, uznałem za konieczny.

Zanim Rzym jako imperium przestał funkcjonować, najpierw podzielił się na Cesarstwo Zachodnio-rzymskie i Wschodniorzymskie zwane Bizancjum. Zakończenie okresu panowania Cesarstwa Zachodnio-rzymskiego w jego "starożytnej" formie, to druga połowa V wieku n.e., czyli koło roku 476 po narodzeniu Chrystusa, zaś Bizancjum upadło dopiero w XV w.
Bizancjum mnie jednak ( w tym tekście ) nie interesuje, ba, sztuka Bizancjum jest po prostu nieprzydatna, zwłaszcza jeśli chodzi o rozważania, o wpływie optyki na malarstwo Europejskie. Dzieje się tak, ponieważ kierunek rozwoju Chrześcijaństwa Wschodniego pozostał do końca wierny ukształtowanym we wczesnym średniowieczu, ścisłym kanonom sztuki sakralnej, znanej nam dziś m.in., za pośrednictwem ikono-pisarzy prawosławia...
Wracając do rzeczy - od roku 476 naszej ery współcześni historycy datują początek średniowiecza, czyli blisko tysiąca lat rozwoju nowożytnej kultury europejskiej...
Niemniej, mimo, że Rzym jako Imperium przestał istnieć, a miasto Rzym utraciło rolę centrum ówczesnego świata, wbrew pozorom, nie upadła idea Cesarstwa Rzymskiego…
W dzisiejszej Hiszpanii po upadku Imperium Romanum panowali Wizygoci (V - VII w. ), potem Muzułmanie ( od drugiej dekady VIII w., po wiek XIV ).
Choć w V wieku Rzym jako miasto utracił swe imperialne znaczenie, schedę i ideę Cesarzy Rzymskich przejęli inni.
Umożliwił to m.in. Karol Młot, jeden z twórców Imperium Karolińskiego, który w VIII w., powstrzymał pochód wojsk „saraceńskich” ( Mahometanie ), na północ i wschód Europy.

Do pierwszego historycznego odrodzenia cząstki idei Imperium Romanum przyczynił się wnuk
Karola Młota - dobrze znany Karol Wielki, koronowany na..., Cesarza Rzymskiego.., przez papieża, w roku 800 n.e. Imperium Karolińskie to głównie VIII i IX wiek, "zakończone" śmiercią kolejnego znanego władcy, Ludwika I Pobożnego ( Ludwik rozdzielił swój kraj wśród spadkobiorców ).
Ideę Cesarstwa Rzymskiego odnowił ponownie wnuk Ludwika Pobożnego, Beregnar I z Friulu, najpierw Król Italii ( Włoch ), potem Święty Cesarz Rzymski - od roku 915 do 924 n.e. ( wiek X ). Kolejnym Świętym Cesarzem Rzymskim, był znacznie bardziej znany Otton I Wielki, a potem i jego następcy, zresztą, odtąd głównie władcy Niemiec. Poza problemem splendoru władzy i tytułów, w ramach tzw., średniowiecza, mieliśmy także kilka..., renesansów w obszarze kultury i sztuki. 
I tu zbliżamy się do meritum.
Renesans, którego początków upatruje się w XIV wieku n.e., nie wziął się znikąd, nie nadszedł nagle, po 1000 lat "ciemnoty", ani nie opierał się na odejściu naukowcow i artystów od osiągnięć przeszłości. Także przemiany w kulturze i sztuce nie "stały się" nagle - co pozwalałoby snuć choćby najbardziej dowolne teorie na ten temat... Bynajmniej, w okresie średniowiecza wielokrotnie „odkrywano”, czyli adaptowano różne cząstki dziedzictwa starożytności, zwłaszcza oczywiście Cesarstwa Zachodnio-rzymskiego i dotyczyło to także sztuki ( choć nie w takiej skali, jak w wieku XIV i później ).

W tym miejscu muszę na chwilę wrócić do omawiania Imperium starożytnego Rzymu.
Przede wszystkim pragnę zaprezentować Państwu stronę traktującą o Starożytnym Rzymie,
to jest:
Oraz, co bardzo istotne, dwie mapki:
http://pelagios.dme.ait.ac.at/maps/greco-roman/
Pierwsza mapa pokazuje rozrost / zmiany terytorialne Imperium Romanum.
Druga zaś, bardzo plastycznie przedstawia i zasięg terytorialny Imperium i ilość / umiejscowienie miast, miejscowości, oraz głównych posiadłości należących do obywateli Rzymu.
Zachwycające nas dziś odkrycia w Herkulanum i Pompejach, które przetrwały zawieruchy historii przez paradoksalny przypadek ( zasypanie popiołami po erupcji Wezuwiusza ), powyższa ( druga ) mapa mocno "detronizuje", uzmysławiając nam, że były to tylko maleńkie cząstki, niemalże prowincjonalne ośrodki kultury i sztuki ogromnego Imperium Romanum  ( ! ).
Oczywiście większość tych wspaniałych miejsc uległo zniszczeniu, rozebraniu pod nowe miasta zamki, świątynie i domy, rozsypała się pod wpływem trzęsień ziemi czy wybuchów wulkanów, lub po prostu poddała się erozji spowodowanej działaniem natury i pogody. Mimo wszystkich czynników niszczących, do dziś możemy podziwiać te „resztki” i do dziś robią one ogromne wrażenie...
Poza tym, często zapominamy o innych, bardziej praktycznych sferach dziedzictwa starożytności, a przecież to Rzymianie zaadaptowali użycie cegieł w swoich miastach, a także zaprawy murarskiej. To oni wynaleźli beton, to w ramach Imperium w Europie powstawały pierwsze wielkie murowane / betonowe akwedukty i mosty, brukowane i odpowiednio przygotowane drogi...
Do tego należy dodać Architekturę Imperium, w tym bazyliki - wielonawowe budynki dawniej służące celom świeckim ( dopiero od IV wieku - religijnym ), oraz kolumnady, portyki, łuki triumfalne, adaptowane greckie teatry w postaci aren cyrkowych, stadiony, ( Colosseum ), świątynie, sklepienia łukowe i kopuły, termy i łaźnie, fontanny, wille i…, kamienice czynszowe, często sięgające 8 pięter ( ! ), itp., itd.
Oto nieco ( ułamek procenta wszystkich zabytków ), przykładów istniejących do dziś przejawów starożytnej architektury:
Oraz:

 
 
 Colosseum, największy i jeden z najlepiej zachowanych cyrków rzymskich ( Rzym ).


 Colosseum od środka - widać zwłaszcza, jak skomplikowane były podziemia cyrku.


 Jeden z najlepiej zachowanych i ogólnie największych akweduktów rzymskich ( Francja ). 



 W końcu nieco zrekonstruowane ( meble ), wnętrze jednej z willi rzymskich ( Pompeje ). 
Zwraca uwagę barwny sufit i bogactwo malowideł ściennych. 
Spotkałem się z przypuszczeniami - jakoby jeszcze we wczesnym okresie odrodzenia podobne, 
choć bardziej wyblakłe malowidła i dekoracje ścienne - były dostępne dla chętnych poszukiwaczy 
w licznych ruinach na terenie Rzymu, i choć ( chyba ) są to spekulacje, których udowodnić
nie sposób, jeśli przyjąć je za prawdopodobne, wiele mogłoby to wyjaśnić, 
choćby względem szybkiego rozwoju sztuki realistycznej i fresku w XIV i XV wieku.


 Przykład rzymskiego malarstwa ściennego z Pompejów.


 I kolejny - tym razem dowód na to, że dla starożytnych malarzy zasady
przedstawiania przestrzeni i podstaw perspektywy nie były, bynajmniej obce. 



 Martwa natura - malowidło ścienne. Przykład umiejętności obserwacji, użycia
światłocienia dla wyobrażenia brył i skomplikowanych kształtów ( langusta i kalmary ).


 I jeszcze - tym razem "tryptyk" martwych natur - malowidło ścienne.


 Przedstawienie natury, pejzażu i zwierzęcia. Ze względu na to, że mamy
do czynienia z freskiem, z prawdziwym podziwem patrzę na to pochodzące sprzed
blisko dwóch tysiącleci malowidło..., z pamięci...


 Jeszcze jedna z piękniejszych scen / przedstawień mitu - patrząc na ten obraz pamiętajmy, 
że malowali go starożytni, malowali farbami wodnymi na ścianie, co wbrew pozorom,
       proste nie było.
Trzeba pamiętać - to obraz malowany w jednym z prowincjonalnych ośrodków,
dziś czasem nazywanych centrum rozwoju rzemiosła rzymskiego - lecz tylko dlatego,
że większa część pozostałych miast / miejscowości / willi i posiadłości rzymskich,
włącznie ze zdobieniami większych miast uległo zniszczeniu / lub rozgrabieniu.


Portret "trumienny" ( właściwie "mumijny" ) - przykład wpływów rzymskich w Egipcie


 Na koniec dwa przykłady malarstwa portretowego. Przy okazji - patrząc na ten i kolejny
obraz - warto zwrócić uwagę na podobieństwo przedstawienia postaci kobiecej. 
Ewidentnie za duże oczy i prosty modelunek twarzy świadczą o tym,
że był to obraz stylizowany na rzecz określonej mody, a nie stricte realistyczny.




Wszystkie powyższe obrazy zachowały się do naszych czasów zakopane pod zwałami popiołów 
z Wezuwiusza, lub pod piaskami Egiptu, zatem nie były znane artystom renesansu. 
Niemniej pewne jest jedno - niewiele wiemy o realnych możliwościach i bogactwie, jakie musiała reprezentować ta forma sztuki w starożytności, bowiem, powtórzę - Pompeje i Herkulanum
to tylko jedna z setek miejscowości rzymskich..., jeśli prawdą jest, że do czasów renesansu
dotrwały jakieś szczątkowe przedstawienia np., freski w domach Rzymu...
wiele by to wyjaśniało.
Za to pewne jest, że w wielu miejscach przetrwały mozaiki, z natury bardziej wytrzymałe
na warunki atmosferyczne:













 Warto zwrócić uwagę, że istnieje także inne, a znacznie bogatsze
 źródło inspiracji kanonami starożytności, które z pewnością dotrwało
do epoki wczesnego renesansu i było powszechnie dostępne
dla artystów pragnących zgłębić kanony przeszłości: 
rzeźby.
Rzeźbę starożytną reprezentuje do dziś tyle zabytków, że pokaz zdjęć zastąpię linkami: 
 i wiele wiele innych miejsc w sieci, choćby - Pinterest - zatem zachęcam do własnych poszukiwań.
Jedno jest pewne, rzeźb zachowało się przez średniowiecze bardzo dużo i były bardzo łatwo
dostępne dla tych pokoleń twórców, którzy chcieli powrotu kanonów sztuki starożytnej. 
Wystarczyło kopiować te rzeźby i ich kopie rozpowszechniać odpowiednio, co zresztą uczyniono
( Więcej na ten temat napiszę w Cz. III ).

Znane były również np., malowane naczynia, sztuka zdobnicza,
zarówno rzymska jak i z okresu greckiego, tu kilka przykładów ceramiki:









Pierwsze objawy odradzania się idei i osiągnięć dawnego Imperium Rzymskiego nastąpiły
znacznie wcześniej niż zazwyczaj sądzimy, po raz pierwszy jeszcze pod panowaniem
Karolingów ( VIII - IX w. ), pisze się zresztą o tzw., Renesansie Karolińskim:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Renesans_karoli%C5%84ski
http://historiasredniowiecza.spacyhost.net/renesans_karolinski.php

Pisze się także o tzw., Renesansie Ottońskim, przypadającym na okres przed-romański, 
czyli X - XI wiek, związany z początkiem panowania Świętych Cesarzy Rzymskich, 
w tym Ottona I Wielkiego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sztuka_otto%C5%84ska

Później wymienia się także Renesans XII wieku, mający charakter głównie próby zasymilowania
w ramach kultury chrześcijańskiej ( m.in., Tomizm ), starożytnej myśli humanistycznej na bazie "odkryć" literatury, w tym szczególnie pism Arystotelesa.

Zatem renesans "główny", ten, który zazwyczaj kojarzymy nie był pierwszą próbą odnowienia / asymilacji osiągnięć idei i kultury Cesarstwa Rzymskiego po jakiś tam, abstrakcyjnym i "ciemnym" średniowieczu...

Poniżej kilka linków o idei Renesansu w ogóle: 
http://renesans.klp.pl/
albo nieco zwięźlej: 
http://pl.wikipedia.org/wiki/Renesans

W książce Dawida Hockneya pt., "Wiedza Tajemna" - mamy wprawdzie kilkanaście przykładów malarstwa wczesnorenesansowego, w pół drogi między sztuką średniowiecza, a ostatniego, zarazem najbardziej udanego odrodzenia - jednak są one użyte do zestawień z późniejszymi dziełami sztuki, a zatem jedynie w celu zasugerowania nam..., "jedynie słusznej" tezy przewodniej.
Jest to zresztą podstawowy powód, dla którego te przykłady ( w większej części ) pomijam 
i w tej i w kolejnych częściach artykułu. 
Tutaj szczególny nacisk chciałbym postawić na fakt dominującej tematyki w sztuce średniowiecza 
renesansu i późniejszym ( do XVIII wieku ), czyli malarstwa religijnego.
To bardzo ważne by zrozumieć jaki był wówczas podstawowy cel sztuki - a cel ów określali zamawiający i mecenasi - tymi zaś byli przede wszystkim możnowładcy, królowie, oraz duchowieństwo - zatem nic dziwnego, że długo w sztuce zachodniej dominowały obrazkowe "historie" biblijne, oraz malarstwo służące celom reprezentacyjnym - w tym przede wszystkim - sławiące zwycięstwa bitewne, średniowieczny etos rycerski, oraz ustrój feudalny. Niemniej dość długo tematy poza-religijne ograniczały się ( głównie ) do miniatur zdobiących ówczesne rękopisy ( np., kroniki ).
Choć zamierzam pomijać porównania niepewne i mocno życzeniowe - jakimi postrzegam występujące w "Wiedzy Tajemnej" zestawienia dzieł np., obrazów Giotta z autorami dzieł z XVI i XVII w., cóż, nie oszczędzę sobie przedstawienia argumentu odwrotnego, podkreślającego wpływ antyku i rolę sztuki średniowiecznej dla przetrwania pewnych kanonów...
Jeden z nich jest tak oczywisty, że..., zresztą, proszę spojrzeć:



Jowisz, rzeźba starożytna, "podmalowana" w XIX wieku.




 Średniowiecze, a może tzw., renesans ottoński, Św. Mateusz z Ewangeliarza Ebbona, 
szkoła z Reims, kanon postaci.



Jean-August-Dominique Ingres - Napoleon I na imperialnym tronie, r. 1806


Można tu jeszcze przytoczyć nieznaną większości z nas ( i mnie jeszcze niedawno ),
historię "odkrycia" traktatów pewnego Rzymianina, a mianowicie Marka Witruwiusza Pollio, stanowiące dla artystów i naukowców odrodzenia nieprzebrane źródło inspiracji, ba, nawet sławny rysunek człowieka wpisanego w kwadrat i koło, znany jako dzieło Leonarda da Vinci, był niemal dosłownym powtórzeniem idei wyżej wymienionego Marka Witruwiusza, skąd zresztą nazwa tego przedstawienia - „człowiek witruwiański”:

Obok wpływów architektury rzymskiej, sztuki, literatury, obok „odkryć” renesansowych myślicieli, naukowców i artystów, wielki wpływ na rozwój sztuki Renesansu i okresu późniejszego, miała również mitologia antyczna ( grecko-rzymska, acz grecka była znana głównie dzięki rzymskiej ).
Żeby nie być gołosłownym proponuję, wpiszcie Państwo w Google choćby słowa kluczowe tj.,
Zeus, Jowisz ( bóg ), Ares, Mars ( bóg ), Artemida, Diana i Akteon, Bachus lub Dionizos,
a zatem bachanalia lub dionizje, Apollo, Apollo i Marsjasz, Wenus lub Afrodyta, Neptun ( bóg ) lub Posejdon, Wulkan ( bóg ) lub Hefajstos, Eros, Kupidyn, Amor, a także dziwne stwory mityczne jak np.: chimera, Minotaur, Meduza, Centaur, Syrena, Tryton, bożek Pan, do tego mityczni bohaterowie i pół-bogowie, jak: Prometeusz, Herakles, Achilles, Tezeusz, Odyseusz, czy w końcu mityczne lub historyczne postaci Geniuszy: Dedal ( i jego syn Ikar ), Homer, Sokrates, Platon, Arystoteles…, to tak na początek...
Wspomnijmy też przekazy historyczne wielkich Cesarzy i wodzów wojsk Rzymu, ale i o wodzach innych nacji, którzy dzięki Rzymowi przeszli do historii i zaciążyli na kulturze nowożytnej, jak władca Sparty Leonidas, jak Hektor - obrońca Troi, Aleksander Wielki, Hannibal, który wprost zagrażał Rzymowi, buntowniczy gladiator Spartakus..., i wielu, wielu innych…

Ale są i inne sprawy, np., dziedzictwo starożytności jako bezpośrednia 
inspiracja Dawnych Mistrzów:

 



































To oczywiście tylko kilka z setek, o ile nie tysięcy podobnych przedstawień...

Co nawet ważniejsze, dosłownie żadnej takiej pracy nie uświadczymy 
w "Wiedzy Tajemnej". 
Czemu? 
Cóż, wiele z tych i innych prac inspirowanych antykiem to "capricci", czyli wariacje na temat,
fantazje albo obrazy wykonane na podstawie monochromatycznych szkiców...,
zatem obrazy, które nie mogły powstać przy pomocy narzędzi optycznych...


By zakończyć ten rozdział, muszę poruszyć jeszcze dwie kwestie.

Po pierwsze rozłamy religijne wieku XVI.
Były one bardzo różnorodne, zagmatwane i nie moją rolą jest wnikać w szczegóły. 
Skupię się na jednej ze spraw - ważkiej dla tematu nadrzędnego - czyli tła historycznego postępującego iluzjonizmu w sztuce ( główny nurt zainteresowań Davida Hockneya ),
tyle, że zamiast koncentrować się na tym, jak coś robiono, zadaję pytanie, czemu tak malowano...
Czy wystarczy powiązać wpływy antyku i odkrycie przyrządów optycznych, by wyjaśnić, skąd
się nagle wziął drastyczny wprost przyrost dzieł iluzjonistycznych, a także często bardzo mocnych
w przejściach światło-cień?
Cóż, wydaje mi się, że są i inne czynniki, np., Reformacja i jej następstwo czyli Kontrreformacja.
Głównymi reformatorami XVI wiecznego protestantyzmu byli:
Luter, mniej znany Zwingli i Kalwin.
[ osobnym zjawiskiem był też Anglikanizm, ale o tym więcej napiszę w kolejnych rozdziałach ].

Stosunek Lutra, Zwingliego, Kalwina i ich uczniów do sztuki był bardzo znamienny, a czasem
zgoła dla niej zgubny. Zresztą, najlepiej poczytać fachowca, prof. Jerome Cottina, polecam:
W wyniku obrazoburstwa i stanowisk reformatorów, w krajach objętych reformacją zaczyna dominować malarstwo poza-religijne, dostępne także stanom niższym, np., mieszczaństwu, czy bogatym kupcom, naukowcom i wykładowcom uniwersyteckim, rzemieślnikom - powodując gwałtowny wzrost ilości artystów i ogólnej popularności sztuki, oczywiście określonych tematyk, w tym portretu, sceny rodzajowej, scen uczt, polowań, obrazów zwierząt, pejzaży i martwych natur, plus różnych ich kompilacji.
Ale, że nic nie dzieje się w próżni, rozwój i rosnąca popularność sztuki "prozaicznej" w krajach protestanckich, pociągnęła za sobą wzrost znaczenia sztuki ( także jej roli politycznej i dydaktycznej ), w krajach zachowujących obrządek Rzymski ( katolicki ).
Jedyną sprawą, która wyraźnie rozdzieliła kościoły Zreformowane od Rzymskokatolickiego, był fakt, iż w państwach pozostających pod wpływem Kościoła Rzymskokatolickiego - przede wszystkim Hiszpania, Portugalia, Włochy, Francja, czy Flandria - nie odrzucono tematyki religijnej, a wręcz odwrotnie, nadal stanowiła ona najważniejszy z motywów, za to wizje biblijne nabrały niespotykanej wcześniej wyrazistości, dramatyzmu, a często i realizmu.
Poza tym, w ramach kontrreformacji powstawały liczne nowe kościoły, a starsze często przebudowywano, zdobiono, rzeźbiono, itp. Kościoły i pałace władców od XVI wieku zaczynają przypominać inny świat, krainę kapiącą wręcz od złota i wspaniałych, wielobarwnych wizji artystów wszelkich rzemiosł, na ścianach, kolumnach i sufitach - w postaci wspaniałych malowideł, zdobień, rzeźb, luster, nieprawdopodobnie zdobionych ram, naczyń, przyborów, mebli, itp., itd.  

W tym miejscu, warto wrócić do początku - o skali i sile wpływów antyku na renesans - i wspomnieć, że wraz z dojrzałym i późnym renesansem, okresami manieryzmu i baroku - w sztuce europejskiej, zwłaszcza państw katolickich, mocno zaznacza się malarstwo alegoryczne, odnoszące się do mitologii starożytnej. Warto o tym wspomnieć, bo choć do okresu rococa malowanie nagiego ciała w sensie innym niż np.,
( ciała męczenników i Pasji Chrystusa ) było zasadniczo zabronione, właśnie malarstwo mitologiczne stanowiło ( nagminnie wykorzystywaną ), furtkę dla obrazów ujmujących nagość i erotykę.

Dlaczego wciąż wracam do wspaniałości sztuki sakralnej i roli malarstwa mitologicznego?
Przede wszystkim, ponieważ do wieku XIX były to w wielu państwach tematyki absolutnie dominujące. Co szczególnie warte podkreślania = nic takiego z lektury „Wiedzy Tajemnej” nie wynika..., można za to odnieść wrażenie odwrotne, że od XVI wieku w sztuce dominują portrety i martwe natury... (...).

Drugą i ostatnią kwestią, którą chciałbym poruszyć w tym rozdziale, jest problem rozgraniczenia,
jakie David Hockney stawia między sztuką Dawną  (do XIX w. ), a wiekiem XX i czasami obecnymi.
Przy czym warto zaznaczyć, że jest to właściwie jedyna sytuacja, w której Autor pisze nam cokolwiek o tle historycznym, uzasadniającym Jego rozważania…
Mimo to, mam wrażenie, że jest to ten jeden moment, w którym tło historyczne jest z jednej strony niepotrzebne, z drugiej, mimo pięknych sformułowań, nie do końca słusznie zarysowane, a na pewno mocno uproszczone.
David Hockney kończy swoją opowieść o roli optyki w sztuce na XIX wieku, wieku wszystkim chyba znanych przemian w sztuce europejskiej ( prerafaelici, impresjonizm, post-impresjonizm, itp. ).
Autor skądinąd słusznie zauważa, że wiek XX, a raczej, jego pierwsza połowa, to ogromny wzrost znaczenia sztuki mocno zindywidualizowanej, odrzucającej lub polemicznej wobec zastanych, skostniałych kanonów XIX wiecznego Akademizmu. Słusznie też domyśla się w tym buncie jednej z przyczyn, czyli tragizmu dwóch światowych wojen i rewolucji komunistycznej ogarniającej swoimi wpływami wiele państw, i innych sytuacji, które wstrząsały co i rusz ówczesną Europą i nie tylko Europą.
Nie zauważa jednak innej, znamiennej już w XIX wieku przyczyny przemian i odejścia malarzy od kanonów iluzjonizmu. Nie zauważa, a może świadomie pomija fakt, że nie następuje zapomnienie przyrządów optycznych, a odwrotnie, od lat 30' XIX wieku datujemy dynamiczny rozwój tego typu technologii - przede wszystkim wynalazek fotografii, a potem filmu. 
Nie zauważa też Autor innej kwestii - to od XIX wieku datujemy podstawową ( dziś ), sytuację w sztuce ( ogólnie rzecz biorąc ), a odmienną od wszystkiego, co znano wcześniej. 
O co chodzi?
Cóż, dawniej artystów obowiązywały ścisłe kanony, sposoby przedstawiania, a wolność wyrazu ograniczona była do pewnych aspektów formy, czy interpretacji treści w ramach narzuconego tematu.
Z jednej strony owo ograniczenie powodowało, że w sztuce danej epoki znajdujemy wiele podobieństw, z drugiej wprost zadziwia ilość oryginalnych interpretacji..., tych samych tematyk...
Sytuacja artystów stopniowo się poprawiała, ale dopiero w wiekach XIX i XX, wraz z dopuszczeniem i rozwojem różnorodnych wizji sztuki nastąpiło odrzucenie jednego i jedynie słusznego toru jej rozwoju, a otwarcie to, choć zaowocowało milionami dzieł sztuki zupełnie obcych przeszłości, nie zakończyło bynajmniej kontynuacji dawnych form sztuki, a także i odradzania się malarstwa iluzjonistycznego, w tym, bezpośrednio odniesionego do medium opartego o optykę, czy fotografię - vide np., hiperrealizm i fotorealizm.
Tak, wspomnę tu i o tym, że David Hockney wypłynął jako artysta w drugiej połowie XX wieku - właśnie na fali malarstwa fotorealistycznego.
Z drugiej strony nie wypada też pomijać faktu, iż akurat ten twórca nigdy nie poszedł tropem najłatwiejszym, czyli fotorealizmu przemieszanego z hiperrealizmem, dosłownie i często bezrefleksyjnie odtwarzającego otaczający świat...
Niemniej, pisząc o optyce, o sztuce opartej o przyrządy optyczne typu camera obscura, o arcy ciekawych przykładach, jak obrazy Vermeera, nie można tak po prostu ominąć całych  nurtów w sztuce współczesnej, zwłaszcza, że dziś, w dobie technologii cyfrowej, fotografii, sztuki filmowej i video, rzutników, drukarek itp., sztuka iluzjonistyczna przeżywa prawdziwy…
Renesans…

Linki - uzupełnienia - sztuka antyku: