środa, 18 grudnia 2024

"Dinozaury" w "Samobójstwie Saula" - Petera Breughel'a Starszego...

Szanowni Państwo, po paru latach koncentracji na innych kwestiach, wracam 
do (regularnego) pisania.
Pisania tekstów rozlicznych, na dodatek zacząłem tworzyć wiersze, zatem wkrótce 
(na obu moich bogach z tekstami), zacznie się dziać - a tutaj, dziś, zaczynam od czegoś
całkiem innego niż zamierzałem.

Kilka dni temu - szczery opad szczęki dolnej - wywołał u mnie licznie publikowany na FB
i innych portalach - fragment obrazu / mem / artykuły - iżby w obrazie 
"Samobójstwo Saula" Petera Breughel'a Starszego, w tle dalszego planu był 
"oczywisty dowód" na istnienie..., dinozaurów. 

Brzmi szalenie i absurdalnie? 

Jasne, ale mimo to - w sieci rozgorzały wielkie i pełne emocji dyskusje, a z jednego konta 
nawet mnie "zniknięto" bo śmiałem się nie zgodzić z "oczywistym" "dowodem", 
jakoby w średniowiecznej Europie bytowały owe prehistoryczne stworzenia. 

Cóż, obejrzyjmy obraz - najpierw w całości: 



Zacznijmy od tego, że obraz ma wymiary 33,5 x 55 cm, co oznacza, że jest bardzo 
mały - jak na jego niezwykłe skomplikowanie - i kwestia ta owszem, ma znaczenie.

Rycerze na pierwszym planie mają około 5-6 cm, ci na drugim mają taki wymiar 
włącznie z końmi, postaci na skalnym występie i urwisku maksymalnie 1 cm, 
a postaci na planie dalszym, za rzeką, są po prostu miniaturowe - dosłownie na granicy 
możliwości stworzenia postaci / zwierzęcia odręcznie na obrazie - a na reprodukcji 
tu zamieszczonej - w postaci wyizolowanego dalszego planu - są niemal niewidoczne 
- i tak - też maleńkie, maksymalnie kilku milimetrowe - są też te "dinozaury", 
i teraz zobaczmy sobie - właściwy fragment obrazu: 



 
Widzicie Państwo? 
Za rzeką są trzy zwierzęta - które faktycznie, nam, ludziom XX / XXI wieku mogą się kojarzyć
 z roślinożernymi dinozaurami.

Problem w tym, że nam, tak, ale Peterowi Breughlowi, nie mogły.

Po pierwsze - nie istniała w ogóle nazwa "dinozaur", ani paleontologia, systematyka, 
ani koncept ewolucji, a i Darwin, ani nawet jego pra-pra-dziadkowie nie byli nawet 
w panach ich przodków...
Idea zwierząt żyjących miliony lat temu, byłaby dla autora kompletną bzdurą, albo
wprost herezją. 
W tamtych czasach obowiązywały wyobrażenia biblijne i w tej biblijnej opowieści 
zilustrowanej przez malarza - z pewnością nie było zwierząt "przed-potopowych", 
bo to całkiem inny temat, inna część historii Starego Testamentu - który zresztą
zakładał historię Świata na kilka tysięcy lat! 

Po drugie - my widzimy dinozaurów wizerunki, rekonstrukcje cyfrowe i w figurkach
różnych, w muzeach - setki jeśli nie tysiące razy w ciągu całego życia i nie, to nie jest przecież dowód, że one dziś kroczą gdzieś w dżungli, prawda? 

Po trzecie - wizerunki smoków ówczesnych znacząco różnią się od tego, co tu widzimy,
porównywanie, kojarzenie w ten sposób, również nie ma sensu.

Po czwarte - ten miniaturowy rozmiar "dinusiów" w obrazie, prawdopodobnie
dosłownie analogiczny do widocznego na powyższej reprodukcji - fragmentu obrazu, 
czyli duże prawdopodobieństwo, że to po prostu tak "wyszło", taki to ot
uproszczony wizerunek pewnych owszem istniejących zwierząt, zresztą pasujących
historycznie i geograficznie.

Jakich zwierząt? 

Wielbłądów - jednogarbnych dromaderów dokładniej - i tak, wiem, dromadery mają 
większe głowy, szersze i krótsze szyje - ale poza tym wszystko się zgadza, nawet to, 
jak te szyje się wyginają, prawda? 

Czyżbym twierdził, że Breughel Mistrz popełnił błąd, co do wyglądu wielbłądów? 

Tak, ale zarazem bagatelizuję wagę owego błędu, jako właściwie nieistotnego
dla wszystkich sensów, kontekstów treści i ogólnie niezwykłej kompozycji tego 
- ze wszech miar - oryginalnego dzieła sztuki.
Warto mieć też na uwadze, że nawet jeśli autor widział kiedyś prawdziwego wielbłąda, 
co wcale nie jest pewne - to niestety nie mógł go sobie sfotografować, ani kupić 
albumu ze zdjęciami, a w ostateczności "wygoogować" w internecie - niestety, ludziska
ówcześni nie marzyli nawet o takich udogodnieniach i technologiach - mógł owszem 
widzieć jakieś wzorniki odręcznie stworzone, ale mógł też - i to bardziej prawdopodobne,
oprzeć się na opisie tych stworzeń veopowieściach podróżników do Ziemi Świętej. 
A opis ów, jaki by był

"Garbate stworzenie większe od konia, o jasnym ubarwieniu, z zakręconą długą szyją 
i stosunkowo małą głową, jeżdżą tam na nich - jak u nas na koniach".

Pasuje? Pasuje.

Ach, zapomniałbym:

Po piąte - dinozaury tego typu były raczej spore, a na obrazie wydają się pasować
jednak - w stosunku do ludzi - do wielbłądów.

Po szóste - gdyby istniały ówcześnie, to niestety nie w Europie - dawno byśmy je już
bowiem tu odłowili i albo udomowili, albo zjedli, a nic nam o tym nie wiadomo, chyba, 
że na wsi je trzymają w kompletnej tajemnicy - a z kolei na Biskim Wschodzie 
i w Ziemi Świętej - delikatnie pisząc, nie ten klimat - natomiast dromadery są do tamtego
klimatu dostosowane idealnie. 

Tak, myślę, że nic ważnego nie pominąłem, prawdopodobieństwo, "dowodowe" istnienia
dinusiów znacząco zmniejszyłem, choć i tak było wielokroć niższe, niż szansa, że akurat,
tylko ten jeden jedyny autor obrazu namalował prawdziwe "dipodokusy" lub jakichś ich krewnych - ale cóż, widać, w czasach współczesnych i takie rzeczy trzeba będzie, 
zapewne coraz częściej - analizować, aby się krypto-zoologia
w analizę dzieł sztuki nie wdzierała... 

Zresztą, są też znacznie ciekawsze mity, zakorzenione głęboko w naszym postrzeganiu
sztuki - szczególnie, nie wiedzieć czemu, malarstwa - i to ich analizą wkrótce 
się z wami podzielę.


Koniec.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz