sobota, 26 stycznia 2019

Gdy odchodzi Przyjaciel...

Gdy odchodzi z tego świata Artysta, można pisać bardzo wiele, uwzględniając
tylko Jego osobiste zasługi i przewagi..., czasem jednak, dla nas...,
kończy się znacznie więcej - bo Przyjaźń. 

Słowo ostatnio mocno nadużywane, traktowane z lekkością, lub odwrotnie, 
z pesymizmem, jakoby tej prawdziwej Przyjaźni, w ogóle nie było. 

Bywa, mijają lata zanim kogoś poznamy na tyle by użyć podobnie 
ważkiego słowa, a czasem... 

Stanisława Pełkę - który odszedł od nas ledwie kilka dni temu, 
poznałem w roku 2015. Na plenerze. 

Stanisław Pełka - plener malarski w Międzychodzie, rok 2017. 

Plenery malarskie to tradycyjne spotkania integrujące artystów - od kilkunastu 
do kilkudziesięciu, trwające średnio 7-14 dni. 

W ogóle - wśród braci artystycznej - chyba najlepszy sposób by kogoś poznać
od startu i wiedzieć, czy coś się zazębia. 

Bywa - nawet nie jest tak, że chcemy, po prostu - słowo do słowa, 
żart do żartu, sposób podejścia do tego, co się robi, podobieństwo
         życiowych wyborów, mimo wielu (całkiem naturalnych), różnic...          

Zazwyczaj jeśli to "coś" zaskoczy - w kolejnych miesiącach i latach spotykamy 
się podczas plenerów, zawsze obfitujących w rozliczne sytuacje, 
interakcje, czasem przewidywalne, czasem zaś, absolutnie niespodziewane, 
nawet..., niebezpieczne, a zawsze - zapadające w pamięć na lata - a znajomość 
zazębia się w sposób, którego nie da się już nazwać inaczej.... 

Myślę, że Staszek chciałby - byśmy zapamiętali go, uśmiechając się w duchu. 

Bardzo lubił się śmiać, żartować, z pogodą i optymizmem podchodzić do życia...,
i choć nie zawsze było ono dla niego łaskawe, łatwe, czy faktycznie radosne, 
najbardziej zapadły mi w pamięci wieczory w gronie uczestników plenerów - gdy
po prostu (i często dosłownie), brzuchy wszystkich bolały i szczęki, tyle było 
zabawnych gier słów, przypadkowych zdarzeń, sytuacji... 

Staszek potrafił się szczerze śmiać z wydarzeń oczywistych, codziennych... 
Ot - ktoś przyniósł wielkiego prawdziwka, a w środku..., konkurencja robaczkowa 
zjadła już niemal wszystko..., żałosna mina zbieracza, parę słów do słów 
i wszyscy "leżą ze śmiechu"... Niby nic, lecz to takie sytuacje, dziesiątki ich, 
pamiętam najlepiej... I z takich chcę Staszka zapamiętać. 

Pisałem wyżej, że był też zaradny i przedsiębiorczy - w tym miał na de mną 
niewątpliwą przewagę. A także niezwykłą umiejętność zjednywania sobie ludzi. 
Z różnych środowisk, bez względu na wiek, bez względu na doświadczenia, 
perypetia. 

Ta cecha, a może umiejętność - naturalnej rozmowy z każdym na każdy temat
sprawiała - że świetnie radził sobie jako organizator plenerów malarskich. 

Uczestniczył w kilkuset plenerach w kraju i za granicą, ale i sam kilkadziesiąt 
zainicjował, znalazł sponsorów, zapraszał rzesze artystów, działał, działał, 
działał... 

Dla innych. 

Po prostu to lubił, czuł się w tym jak ryba w wodzie.

Od lat angażował się jako współorganizator i Komisarz Plenerów - m.in., 
w Głusku, Dobiegniewie, Międzychodzie, Przytocznej, Pszczewie... 

Potrafił tak ustawiać terminy w różnych miejscowościach, często oddalonych 
od siebie o dziesiątki (lub więcej) km, że kilka plenerów wydarzało 
się dosłownie pod rząd - jeden za drugim. W roku 2017 taki plenerowy rajd 
trwał (dla mnie, bo Staszek jechał na kolejne), prawie dwa miesiące... 

Zaradność Staszka miała i inny wymiar (i przeszła do legendy) - bowiem 
organizując, jeżdżąc, poznając wielu ciekawych ludzi - na każdym plenerze, 
poza sprawami artystycznymi, znajdował czas by zapewnić sobie..., smaczną 
i bogatą spiżarnię na zimowy czas - jedyną chyba dłuższą przerwę 
w Jego artystycznych aktywnościach... 
Wiosną robił syropy z płatków kwiatów, ziół, zbierał świeże pędy sosny..., 
marynował ryby, często złowione przez kolegów 
(nigdy nie pozwalał, by się coś zmarnowało)... 
Podczas plenerów letnich robił weki z ogórkami, owocami, a na jesieni 
przygotowywał naturalny przecier pomidorowy, zbierał, marynował 
i suszył grzyby... Zawsze miał się czym zająć. 
Nie widziałem, by się nudził. 
A gdy już całkiem nic do roboty nie było, a na zewnątrz zimno 
i plucha - wyciągał z plecaka ulubioną lekturę... 
Przygody Kubusia Puchatka - racząc nas mądrościami z tej, 
znanej dobrze lektury :) 

Przy wszystkim - był świetnym pejzażystą, malarzem. 
A choć często mówił o sobie, że "nie umie malować"..., eh, wielu chciałoby
tak "nie umieć", Staszku, wielu...

Najmniej napisałem o tym, jakim był malarzem? 
Tak, bowiem pisałem o Nim, przede wszystkim, jak o Przyjacielu. 

Zdjęć nie publikuję jakoś szczególnie chronologicznie, mniej więcej..., i nie jest to, 
oj, nie jest to wszystko... Zdjęcia są autorstwa mojego i innych znajomych... 


Letni plener malarski w Grodzisku Wielkopolskim, 2015.

Wycieczka do Rogalina..., 2015

Plener zimowy w Grodzisku Wielkopolskim, 2016
 
Dobiegniew, 2017

Grodzisk Wielkopolski, lato, 2017

Przytoczna, 2017

Przytoczna, 2017

Pszczew, 2017 - uczestnicy plenerów i warsztatów dla seniorów z Polski i z Niemiec. 


Pszczew 2017.

  
Banie, 2017

Międzychód, 2017

Pszczew... Wycieczka po okolicy.

Banie, 2018

Banie, 2018

Przelewice, 2018

Przelewice 2018


Podczas plenerów... 

Banie, 2017 - po pracy...
  
Banie 2017

Pszczew 2017 - zajęcia dla Seniorów. 

Pszczew, 2017

Pszczew, 2018


Banie 2018


W podróży z pleneru na plener - zdjęcie z samochodu Marka Kopczyka, na samochód Staszka... 

Przytoczna 2017...

Grodzisk, 2017

Grodzisk Wielkopolski - Staszek i Ela Iwko..., wielo, wielo letni Przyjaciele... 
 
Wieczorne rozmowy... 

Dobiegniew...

Dobiegniew...

Grodzisk Wielkopolski, 2017... 

Grodzisk Wielkopolski... 

Grodzisk Wielkopolski - Jadwiga Pomianowska, Stasiu i Honorata Łukasik...


Przytoczna 2017

Przelewice, w parku... 2018
W plenerowej pracowni... 


Dodaj napis













Na koniec..., kilka linków, a właściwie nie, nie kilka, jeden... do Google...

O Staszku - Malarzu - dziesiątki rekordów...


Dziękuję za wszystko Staszku, postaram się, choć pewnie w dużo mniejszej skali, 
naśladować Twoje działania dla integracji artystycznej... 


Żegnaj, a może..., może jednak, do zobaczenia...? 









Ślady Pamięci...

Znamy wielu mistrzów przeszłości, artystów bez wątpienia wartych uwagi.

Znamy też - każdy / każda - z nas, wielu twórców współczesnych, bez wątpliwości 
wyjątkowych i oryginalnych.

Najsmutniej - gdy odchodzi ktoś, kto był oryginalnym, wyjątkowym artystą, 
a zarazem wieloletnim działaczem, organizatorem na niwie kultury i sztuki, 
zawsze pomocnym, życzliwym, nieważne, czy znał kogoś dekady, 
czy (dosłownie), przysłowiowe pięć minut i nie, nie piszę powyższego 
"z drugiej ręki", lecz z osobistego doświadczenia...

Gdy na dodatek jest to naturalny rozjemca, gwarantujący pokój 
między zwaśnionymi stronami dowolnego konfliktu, i jego brak natychmiast
 odbija się na danej sytuacji..., 
do żalu i smutku dołącza głębokie przeczucie, że odszedł człowiek 
absolutnie - nie do zastąpienia... 

Takim - w oczywisty (dla  mnie) sposób, niezastąpionym człowiekiem 
był artysta, członek wielu stowarzyszeń artystycznych, działacz, 
który pomagał nie tylko "swoim" ale także..., naturalnej
 konkurencji. 

Stanisław Wojcieszak z Poznania. 


Stanisław Wojcieszak - zdjęcie pochodzi z autorskiej strony internetowej Stanisława: https://stanislawwojcieszak.wordpress.com/test2/

Stanisława znałem niespełna 3 lata. Mało i dużo. 
Mało - bo tego typu ludzi nie da się znać na pół gwizdka. 
Każda rozmowa i sytuacja pokazuje nam ich duszę i wielkie serce, 
dominuje w nim bowiem otwartość i poglądów i myśli i zdania
na dowolny temat, a zarazem naturalna chęć by tam - gdzie jest - było
"okej", dla wszystkich uczestników sytuacji, wydarzenia, spotkania. 

Stanisław Wojcieszak był zwolennikiem porozumienia, współpracy, 
wierzył w ludzi i był na nich otwarty. 
Kilka razy pomógł mi, nie musząc i z początku po prostu 
w ogóle mnie nie znając. 

Stanisław Wojcieszak Był Artystą wyjątkowym także dlatego, że trudno 
zakwalifikować Jego Twórczość do typowych, tradycyjnych gatunków 
i mediów - tematycznie dzieła są (zawsze), wielowątkowe, metaforyczne. 
Technicznie złożone z wielu elementów, wykorzystujące
różnorodne media w jednym - malarstwo, rysunek, kolaż, rzeźba, obiekty gotowe,
fragmenty natury zespolonej z wytworami człowieka, gdzie i rama nie jest tylko wykończeniem pracy - lecz integralną cząstką dzieła... 

Miałem szczęście kilkukrotnie gościć u Niego w domu. 
Godziny spędzone przy ciekawych rozmowach to jedno, ale sam dom... 
Proszę Państwa, niemal każdy mebel był wyjątkowy, oryginalny - jedyny - bo
 wykonany własnoręcznie - przez Staszka!
Wykończenia ścian, regały w pokojach..., mnóstwo mniejszych i większych 
rzeźb, dzieł własnych autora, ale i spora kolekcja malarstwa i innych form 
artystycznych znajomych, lub znanych poznańskich twórców. 
Dom prawdziwego pasjonaty, miłośnika, kolekcjonera sztuki... 

Mógłbym pisać więcej, lecz myślę, że zawarłem w powyższych zdaniach 
wszystko, co najważniejsze. 

Ach, może jeszcze jedno - mam nadzieję, że gdy opadnie kurz pierwszych, 
naturalnie większych emocji po Jego odejściu, efektem będzie jednak
uznanie, że Jego sposób na współpracę z innymi twórcami był / jest
najlepszy - spokojnie, koncyliacyjne, bez wytykania sobie oczywistych 
różnic, które nie są złem, ale tym, co nas czyni indywidualnościami. 

[Aktualizując myśl powyższą przez pryzmat czasu - niestety, nie wyszło, 
ale nic to, czasem najlepszym sposobem rozwiązania trudnych spraw 
jest oddalić się, przemyśleć idee, a potem zacząć od nowa, ze świeżym 
spojrzeniem i w większości, z nowo poznanymi ludźmi...]

Poniżej jeszcze link do Jego strony autorskiej - z odpowiednio rozbudowaną
biografią, której nie ma sensu tu kopiować, oraz wyborem dzieł i innych, 
ciekawych informacji: 


Pokój Jego pamięci.




niedziela, 13 stycznia 2019

Zaproszenia na wystawy!


Zapraszam na dwie wystawy !  


W piątek 18 stycznia 2019, 
w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Człuchowie, 
odbędzie się otwarcie wystawy grupowej członków
Oddziału Pomorze - Związku Artystów Plastyków,
oraz trojga zaproszonych Artystów: 

"Sztuka nie jedno ma Imię". 

Wystawa potrwa do 15 lutego 2019. Zapraszam! 




//////////////////////////////////////////////


Drugą wystawą, na którą zapraszam, jest cykliczna
Wystawa Marynistyczna,
której wernisaż odbędzie się 24.01.2019 
w Galerii N ( ZNP ), przy ul. Ruszczyca w Koszalinie. 

Więcej informacji wkrótce!