środa, 28 października 2015

Przemijanie, albo Etapy życia - według Tycjana.


Z początku zamierzałem zamieścić ten obraz bez dłuższego komentarza, ostatecznie jednak, postanowiłem napisać "parę zdań" - o tym, co w tym obrazie szczególnie
nietypowe, co symboliczne, albo zaskakujące.

Scenę umieszczoną w rozległym pejzażu - obok wielu znaczeń i symboli - uogólniając zrozumieć można -
 jako podkreślenie uniwersalizmu przedstawionych na jego tle scen, 
a zatem - postaci rozmieszczone w scenerii natury nie są konkretnymi osobami, np. 
Kaziem i Orszulką, dziadkiem Stefkiem i trojaczkami w wieku niemowlęcym..., lecz uosobieniem idei, lub - w tym przypadku - istotnych etapów ludzkiego życia.

Innymi słowy - cały obraz i niemal każdy istotny jego szczegół to kilku-pozimowa alegoria, a nie, jak mogłoby się wydawać, realistyczna scenka rodzajowa.

Co szczególnie zwróciło moją uwagę, etapy życia nie są ukazane chronologicznie, 
lecz - jak sądzę - według pewnych istotnych zasad / możliwości, a czasem i..., 
czynności - charakteryzujących ludzi w danym wieku.

Postaci młode acz dorosłe nieprzypadkowo umieszczone są na pierwszym planie. 
Pod wieloma względami wiek młodzieńczy i średni są najistotniejszymi w życiu..., 
nie można również zapomnieć, że obraz malowany był przez artystę w wieku, 
z grubsza odpowiadającym tej właśnie parze. 

Zauważmy, mężczyzna jest niemal nagi, kobieta zaś w stroju z epoki.
Można powiedzieć, że strój kobiecy jest wymogiem ówczesnego tabu, 
które mocno ograniczało możliwości przedstawiania nagiej postaci kobiecej, 
nie było natomiast żadnych przeciwwskazań wyobrażania męskiego ciała. 
Patriarchat i kwestie wyznaniowe to oczywiście ważkie powody tej 
pozornej pruderii, lecz myliłby się ten, kto uznałby tę scenę za pozbawioną 
(wprost sugerowanego!) aspektu seksualnego, wręcz, erotycznego.
Po prostu aspekt ów nie kończy zakresu znaczeniowego przedstawienia, nie jest też najistotniejszy, co więcej, takie subtelne symboliczne "gierki" z widzem
świadczyły o ogładzie autora i zamawiającego obraz klienta...

Gdzież ja ten erotyzm widzę?

A..., przyjrzyjcie się Państwo fletom trzymanym przez kobietę, zwłaszcza temu 
niżej... 
Jak wspomniałem - zawoalowane żonglowanie symbolami nie było tu podstawowym celem, 
raczej inteligentnym ominięciem tabu w celu pogłębienia uniwersalizmu 
i obiektywizmu wizji artystycznej, a zarazem i, narzuconego tematu.  
Zasadniczo parę tę - mężczyznę i kobietę, można odnieść i do Adama i Ewy,
i do dowolnej pary młodych ludzi, zajmujących się..., płodzeniem dzieci, kulturą 
i zabawą ( symbolem jest drugi flet ).
Lecz i to, nie wszystko.
Zwróćmy uwagę na gest dłoni mężczyzny - palec wskazujący - lekko wysunięty, 
wskazuje ziemię. Poza mężczyzny melancholijna, zapatrzona w kobietę, jednak bez aktywności, charakterystycznej dla napięć miłosnych. Cóż, zapewne nie wszystkim 
paniom spodoba się ta myśl, lecz sądzę, Tycjan uważał, że tylko mężczyzna 
uosabiający - między innymi biblijnego Adama - wyraża swoją pozą i gestem 
konsekwencje kuszenia, pierwszego grzechu, ceny śmiertelności w zamian 
za świadomość uciech - uniwersalnego przemijania, tymczasowości.
Kobieta jest tu uosobieniem z jednej strony pruderii wynikłej z wstydu / grzechu / obyczaju, jak i zabawy, żeby nie powiedzieć beztroski - przyczyny miłości..., i - wedle opowieści o Adamie i Ewie - przemijania.
Z drugiej strony, warto podkreślić przyczynę, dla której kobieta ma np., jasne,
lekko rudawe (złote jak wówczas mawiano), włosy - przyczyna jest dość 
oczywista - Tycjan po prostu nie omieszkał wykorzystać sytuacji i przedstawił 
nam swój prywatny ideał / kanon piękna.
Na koniec warto zwrócić uwagę na bujną roślinność z lewej - szczyt rozwoju 
życia, ale i zabieg czysto formalny - uwypuklający ciała ludzi, w podobny sposób 
białe akcenty szaty kobiecej równoważą kompozycyjną siłę działania białych 
obłoków i jasnych ciał dzieci z prawej, jednocześnie stanowi owa szata, 
najsilniejszy akcent barwy w obrazie - naturalnie "wyciąga" postaci "do przodu".

Po przeciwnej - prawej stronie kompozycji widzimy grupę nagich dzieci, właściwie niemalże niemowląt.
Tylko dwoje z nich, to alegorie dzieci jako takich, trzecia postać najbardziej 
dynamiczna, to fantazja, tzw., amorek, choć równie dobrze może to być anioł 
stróż - opiekun małych dzieci.
Za taką interpretacją skrzydlatej postaci przemawia i to, że postać jest lekko odziana, 
i skontrastowanie spokojnej pozy dzieci wobec dynamicznej, świadomej - świadomie podtrzymującej lub odpychającej pień uschłego przedwcześnie drzewa.
Dzieci - jak to dzieci - śpią spokojnie, nieświadome zagrożeń.

Choć medycyna poszła daleko do przodu, także i dziś okres kilku pierwszych lat 
życia, to obok snu, głodu i efektów przemiany materii..., także wiele zagrożeń. 
Dawniej, cóż, dawniej rodziło się wiele dzieci, ale niewiele dożywało dorosłości, 
można nawet powiedzieć - mniejszość.
I to właśnie - przedwczesną śmierć - symbolizują pnie obok - i wyższy uschły 
i niższy, złamany. 

W końcu blisko postaci dzieci, a zarazem "daleko" bo w tle, widzimy postać siwego starca, trzymającego w rękach dwie czaszki. Tu symbolika jest raczej oczywista 
- starość najbliższa jest i przemyśleniom ponadczasowej natury, rozrachunkami 
z życiem, i samej śmierci. 
Jest też ów starzec na najdalszym planie, ponieważ Tycjan malując był młody, 
temat oczywisty, a i nieprzyjemny zarazem.

To tyle, ode mnie, choć chciałbym zaznaczyć, bynajmniej, nie wyczerpałem tematu...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz