czwartek, 18 grudnia 2014

Znany malarz nieznany...







Czyj to obraz, szanowni Państwo?
Założę się, że większość - ogromna większość z was, nie wie.
Och, zapewne niektórzy specjaliści, zwłaszcza, zajmujący się sztuką 
nowoczesną, zwłaszcza Ci, którym poda się informację, 
iż to "Autoportret" z roku 1933...

 

Mamy tu otóż, dzieło bardzo rzadko reprodukowane w sieci, 
o formie papierowej nie wspomnę. 
Bynajmniej, nie chodzi tu o malarza nieznanego, 
którego chciałbym Państwu dopiero polecić,
o nie, nazwisko Jego obić się musiało o większość uszu,
wymieniany jest nawet w super-ograniczonych podręcznikach
do plastyki w szkołach podstawowych...


Cóż, Autor znany jest i rozpoznawalny - lecz dzięki diametralnie 
odmiennemu dziełu.


Oto ono:






Prawda, że ten obraz jest "trochę" inny i że lepiej się wam kojarzy 
z twórczością... Kazimierza Malewicza?

Prawda?

Niemniej, oba dzieła wyszły spod pędzla tego samego artysty.
Tak, oba, i nadal nie wyczerpuje to różnorodności dokonań Malewicza,
lecz to właśnie "Czarny kwadrat na białym tle" - uznany powszechnie za pierwsze dzieło 
nie-przedstawiające, pierwszą prawdziwą, pełną abstrakcję, został okrzyknięty 
obrazem przełomowym w sztuce w ogóle, a Malewiczowi przyniósł wielką - światową sławę.
Dalsze kilka lat abstrakcyjnych poszukiwań w malarstwie, a następnie przedziwne 
formy futurystycznych projektów architektury wciąż przynosiły Malewiczowi uznanie,
sławę, słowem, spokojne życie. Spokojne życie, które wiele znaczyło między rokiem
1915, a 1928, na pewno zaś, w Rosji...
Lecz pod koniec lat 20 XX wieku Kazimierz Malewicz zerwał
z abstrakcjonistycznym "suprematyzmem" i futurystyczną architekturą,
by powrócić do malarstwa przedstawiającego i ewidentnie czerpiącego
z dawnych, symbolicznych i klasycystycznych
form sztuki zachodniej...
Niestety, nie trafił w sprzyjający czas, nie trafił w modę, którą zresztą sam niejako
 rozpoczął - kilkanaście lat wcześniej. Ba, doświadczył, jak szybko mogą się zamykać 
progi wielkiej sławy, gdy tylko malarz zechce żyć tak jak ma ochotę i tworzyć to,
co mu w duszy gra - jemu, a nie jego otoczeniu...
Nie można też wykluczyć, że sławny Malewicz "zalazł za skórę" jakimś 
mniej utalentowanym, a zarazem bardziej ambitnym artystom, a jak wiadomo, 
tacy ludzie potrafią napsuć powietrza..., oj potrafią...
Poza tym, wziąć należy pod uwagę czas powszechnej paranoi
jaką z pewnością była "rewolucja" "komunistyczna" w Rosji
( cudzysłów, ponieważ praktyka tamtych lat nijak ma się do idei... ).
Cóż, w krótkim czasie, sławny i popularny artysta niemal zniknął z oczu świata. 
Nie, nie chodziło tylko o mniejszą popularność współczesnego artysty, 
o nie, w Rosji "komunistycznej" działania niewłaściwe dla "góry" 
miały znacznie, znacznie poważniejsze konsekwencje...
W roku 1930 z powodu mniej czy bardziej poważnego oskarżenia o szpiegostwo
na rzecz Niemiec, Malewicz był aresztowany i parę miesięcy spędził 
w strasznych więzieniach NKWD.
Gdy wyszedł z więzienia nie był już wielkim malarzem, sławnym artystą.
Nie w Rosji.
Szybko otoczył go powszechny ostracyzm..., a jego malarskie poszukiwania,
 zapewne traktowane jako bunt, tylko pogłębiały złą sytuację. 
Jego życie skrócił też zapewne zakaz wyjazdu za granicę, by leczyć raka...
Tak właśnie, wcale niesławnie, w ciężkiej chorobie, skończyło się
( w roku 1935 ) życie ledwie 56 - letniego artysty.

Czemu jednak, tekst mój nosi tytuł "Znany malarz nieznany"?
Wszak, mimo tragicznego końca, abstrakcje Malewicza są znane
na całym świecie, choć miej zrozumiałe, nieledwie równie oczywiste
jak słoneczniki Van Gogha, czy "Mona liza" Leonarda...
Tak, to prawda, problem w tym, że Malewicz choć żył 56 lat,
( 1879 - 1935 ), tworzył w wielu stylistykach, bardzo wielu.
Abstrakcjonizm był ledwie jednym z okresów, eksperymentów.
Szkoda, że nie pożył dłużej, ale tak już jest, że wielcy artyści często odchodzą
"za wcześnie", wciąż twórczy, wciąż wprowadzający nowe trendy.
Czasem te trendy przyjmują się za życia artysty, innym razem musi upłynąć kilka lat,
a nawet dekad - by doceniono jego wkład w kulturę.
Choć Malewicz umierał w niesławie, biedzie, zżerany chorobą, choć wydawało się
( co słyszałem osobiście, jeszcze pod koniec lat 90' XX wieku ),
że "skończył się" - "cofnął w rozwoju pod koniec życia", w gruncie rzeczy,
był po prostu prekursorem zarówno abstrakcjonizmu, jak i współczesnego neo-realizmu,
powrotu do idei, kanonów, a przede wszystkim symbolicznych form sztuki dawnej
( !!! )


Malewicz zaczął od "klimatów" realistycznych i romantycznych,
acz sam początkowo z nimi zerwał raczej drastycznie.
Nie znamy Jego wczesnych dzieł, ponieważ spalił je w roku 1906.
Czy można dosadniej zerwać z własną twórczością?
Był jednak wówczas młodym ( 26 lat ), początkującym twórcą,
któremu, jak i wielu innym, podobały się eksperymenty awangard początku XX wieku.
Kolejne lata - między 1905 a 1915 rokiem, są czasem wielu eksperymentów,
poszukiwań własnej drogi "od sasa do lasa", między impresjonizmem, postimpresjonizmem,
fowizmem, ekspresjonizmem, symbolizmem, a nawet kubizmem...





1905

 1907


 1911


 
 1911


 
 1913


 1914


Następnie, od wystawienia w 1915 r., "Czarnego kwadratu na białym tle", rozpoczyna się
w sztuce Malewicza okres znany powszechnie, powszechnie też uznawany
za wyjątkowy i wybitny, czemu zresztą trudno się dziwić, skoro w sztuce i teorii sztuki
XX wieku dominowała idea oryginalności, nowości - jako głównego wyznacznika wartości.
I choć odwrót od awangard postępuje już od kilku dekad, ba, sztukę XXI wieku
traktuje się często - zwłaszcza na Zachodzie - jako nową erę, szczególnie w tradycyjnych
mediach tj. malarstwo - z pewnością do spuścizny sztuki XX  w.,
zaliczyć trzeba ideę indywidualizmu artystycznej wizji jako ważniejszej niż jeden,
dominujący w sztuce kanon - moda, od której są jedynie pojedyncze, wybitne wyjątki
( jakże charakterystyczna cecha dawnego malarstwa )...

Lecz choć ówczesny świat, nie tylko w Rosji, ale ogólnie, nie zaakceptował,
ba, długo otaczał milczeniem ostatnie lata życia Malewicza,
dla mnie osobiście zwrot jakiego Malewicz dokonał pod koniec lat 20 XX wieku,
jest wyjątkowo interesujący, choćby dlatego, że nie tak prostolinijny,
jak "typowy" współczesny foto i hiper realizm.
Zazwyczaj tłumaczy się ten powrót nawiązaniem do ikony, jednak mam tu dwie zasadnicze
wątpliwości - po pierwsze - nie ma u Malewicza odniesień typowo religijnych, a po drugie, 
nie były to odniesienia jednorodnie kanoniczne, czy symboliczne, co najłatwiej zauważyć np., tu:



 1930

1930

Raczej trudno byłoby te obrazy odnieść do ikony, tym bardziej ikony wschodniej...
Jest tu raczej - przemyślane odniesienie
do XIX sztuki Francuskiej..., a zatem Zachodniej.
Jeśli przyjrzymy się pozostałym formom figuracji, zwłaszcza pracy, od której rozpocząłem
swój wywód - więcej znajdziemy odniesień do klasyki malarstwa wczesnego renesansu,
sztuki Paolo Uccello, Piero Della Francesco i innych mistrzów
 Odrodzenia.
Czemu wspominam twórców wczesnego renesansu?
Ponieważ przywiązywali ogromne znaczenie do głębokiego związku między kanonem,
kanonem dodajmy, interpretowanym i / zatem jedynym w swoim rodzaju, a techniką,
czyli ogólnie - formą..., a i treścią - o charakterze głównie symbolicznym.
Można powiedzieć dosadniej: chodzi o taki rodzaj zastosowania podstawowych
środków formalnych, który sam w sobie nadaje treści charakter symboliczny...

  
 1929

 1929


 1932

1933...

Tego typu malarstwo nie powstaje z przypadku, szczególnie nie, po wielu latach rozważania
istotnych walorów czystej formy, zatem Malewicz nie "skończył się" - w ostatnich latach
swej twórczości, nie mając ku temu żadnego ( zyskownego ) powodu, dokonał
volty większej niż wcześniej, gdy namalował czarny kwadrat,
bowiem niejako - malarsko - odrzucił spojrzenie awangardowe,
złożył malarski hołd artystom przez wielu nawet dziś traktowanym
jako "niedoskonali", bo "za mało" realistyczni, lub z kolei "za bardzo" kanoniczni...


Ostatni temat rozwinę w kolejnym artykule...

P.S. 

Polecam dwa linki - szerszą biografię artysty: 
Oraz wybór prac:



3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wpis...z przyjemnością przeczytałam...pozdrawiam Ciebie tutaj...

    OdpowiedzUsuń
  2. ach...zapomniałam...czy te daty pod obrazami z 2011, 2013, 2014 nie są pomyłką ???...

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, faktycznie, tzw. czeski błąd :) zaraz poprawię, dzięki za zwrócenie uwagi.

    OdpowiedzUsuń