Wśród braci artystycznej i działaczy kultury występuje zadziwiająco wiele
rywalizacji, czasem na poziomach, które bardzo trudno zrozumieć...
Przyznam się, że cykl poniższy opieram również
o własne przeżycia, których nikomu nie życzę,
mam za to nadzieję, że pod koniec cyklu łatwiej wam będzie
i przygotować się na rzeczywistość i zrozumieć, kiedy naprawdę...
nie warto się przejmować, a jeśli już, to krótko.
Jedną z współczesnych metod na "krytykę" artysty - gdy krytyka jego sztuki
byłaby ryzykowna - jest pisanie i mówienie o tym, że ma on
"bałagan w pracowni" ;)
Zacznę więc od tego tematu:
Wielki artysta (Lucian Freud) przy pracy - zwróćmy uwagę na paletę,
umiejscowioną na..., ścianie, framudze, oparciu krzesła...
Oraz dwa - wiele mówiące zdjęcia z pracowni równie znanego i podziwianego,
Francisa Bacona:
Dla porównania, bywa jednak i tak:
Pracownia - sumując - jest bardzo ważną wskazówką na temat artysty,
ale jego talent ocenia się wyłącznie na podstawie obrazów - opinia sprzeczna
z obrazami, oparta wyłącznie o wygląd pracowni,
jest po prostu bezwartościowa (warto o tym pamiętać).
Gdyby jednak ten argument padł, to wiecie...,
wiadomo o co chodzi, gdy (pozornie) nie wiadomo:
zawiść, zazdrość, konkurencja...,
prawie w 100%
:)
Obawiam się, że obrazy przedstawiające miejsce pracy malarzy, są nieco wyidealizowane. Przez nich samych zresztą. To zresztą chyba dość charakterystyczne - na obrazach przedstawiających malarzy przy pracy przestrzeń dookoła jest bardzo porządna; pojawia się owszem pędzel i paleta, ale rzadko większe zgrupowanie innych przyborów czy choćby pojemników z farbą. U Vermeera farba na pędzlu malującego pojawia się chyba z powietrza.
OdpowiedzUsuńOwszem, obraz często jest esencją - wyidealizowaniem rzeczywistości, ale
Usuńprzynajmniej w drugim z podanych przykładów, sądzę, malarzowi można
uwierzyć - widać to po jego obrazach - nie chlapał farbą, nie malował grubo,
ani zamaszyście, zatem kilka przyborów przy sztaludze, kijaszek dla precyzji
ręki i schludna paleta - jak najbardziej pasują mi do pracowni
Caspara Davida Friedricha;
a poza tym - ja znam paru malarzy - pedantów, o pracowniach wyglądających
bądź to ascetyczne do bólu, bądź jak w muzeum, gdzie mało kto uwierzyłby
w dekady intensywnej malarskiej pracy, ot, nie wiem, czy życzyliby sobie pokazania ich pracowni, zatem, poszedłem na kompromis i pokazałem obrazy przynajmniej zbliżone do pomieszczeń, które widziałem na własne oczy - a moja pracownie to tak w pól drogi, mniej więcej :)