wtorek, 12 kwietnia 2016

Anegdoty o artystach cz.1: o pracowniach...

Wśród braci artystycznej i działaczy kultury występuje zadziwiająco wiele 
rywalizacji, czasem na poziomach, które bardzo trudno zrozumieć... 
Przyznam się, że cykl poniższy opieram również
o własne przeżycia, których nikomu nie życzę,
mam za to nadzieję, że pod koniec cyklu łatwiej wam będzie 
i przygotować się na rzeczywistość i zrozumieć, kiedy naprawdę...
nie warto się przejmować, a jeśli już, to krótko. 

Jedną z współczesnych metod na "krytykę" artysty - gdy krytyka jego sztuki
byłaby ryzykowna - jest pisanie i mówienie o tym, że ma on
 "bałagan w pracowni" ;)

Zacznę więc od tego tematu:


 Wielki artysta (Lucian Freud) przy pracy - zwróćmy uwagę na paletę,
umiejscowioną na..., ścianie, framudze, oparciu krzesła...

Oraz dwa - wiele mówiące zdjęcia z pracowni równie znanego i podziwianego,
Francisa Bacona:



Dla porównania, bywa jednak i tak: 




 Pracownia - sumując - jest bardzo ważną wskazówką na temat artysty, 
ale jego talent ocenia się wyłącznie na podstawie obrazów - opinia sprzeczna
 z obrazami, oparta wyłącznie o wygląd pracowni, 
jest po prostu bezwartościowa (warto o tym pamiętać). 
Gdyby jednak ten argument padł, to wiecie...,
wiadomo o co chodzi, gdy (pozornie) nie wiadomo:
zawiść, zazdrość, konkurencja...,
prawie w 100%

:)





 

2 komentarze:

  1. Obawiam się, że obrazy przedstawiające miejsce pracy malarzy, są nieco wyidealizowane. Przez nich samych zresztą. To zresztą chyba dość charakterystyczne - na obrazach przedstawiających malarzy przy pracy przestrzeń dookoła jest bardzo porządna; pojawia się owszem pędzel i paleta, ale rzadko większe zgrupowanie innych przyborów czy choćby pojemników z farbą. U Vermeera farba na pędzlu malującego pojawia się chyba z powietrza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, obraz często jest esencją - wyidealizowaniem rzeczywistości, ale
      przynajmniej w drugim z podanych przykładów, sądzę, malarzowi można
      uwierzyć - widać to po jego obrazach - nie chlapał farbą, nie malował grubo,
      ani zamaszyście, zatem kilka przyborów przy sztaludze, kijaszek dla precyzji
      ręki i schludna paleta - jak najbardziej pasują mi do pracowni
      Caspara Davida Friedricha;
      a poza tym - ja znam paru malarzy - pedantów, o pracowniach wyglądających
      bądź to ascetyczne do bólu, bądź jak w muzeum, gdzie mało kto uwierzyłby
      w dekady intensywnej malarskiej pracy, ot, nie wiem, czy życzyliby sobie pokazania ich pracowni, zatem, poszedłem na kompromis i pokazałem obrazy przynajmniej zbliżone do pomieszczeń, które widziałem na własne oczy - a moja pracownie to tak w pól drogi, mniej więcej :)

      Usuń