czwartek, 21 stycznia 2016

Jozef Chełmoński


Autoportret - Józef Chełmoński.

Józef M. Chełmoński, jak większość wcześniej opisywanych polskich malarzy,
wywodził się z rodziny szlacheckiej (herbu Prawdzic).

Co prawda nie była to rodzina bogata, lecz - i tu trochę już w ramach 
dygresji / wyjaśnienia pewnej specyficznej cechy dawnej polskiej szlachty - warto 
dodać, iż w Polsce - i to jest, a raczej było bardzo charakterystyczne - szlachcic 
choćby biedny, mieszkający i żyjący na co dzień niemal jak chłop, czy prosty
 mieszczanin - chłopem nie był i prawa miał
(teoretycznie) takie same jak i posesjonaci. Sławne podówczas powiedzenie 
głosi: "Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie"...  
Bywało wręcz, że rody mieszkające w tzw. zaściankach, chodziły na 
co dzień boso, w najprostszych strojach  (zwano ich często "szarakami"), 
ale z szablą u boku, bo szabla, często przekazywana z ojca na syna - była 
jedną z podstawowych oznak szlachectwa - poza tzw., nadaniami, 
dokumentami potwierdzającymi prawa do tytułu,
herbu i - zatem - wszelkich przywilejów tego stanu...
Poza tym, szlachta polska lubowała się w tych wolnościach, przywilejach 
i prawach, wyjątkowych - długo - wobec całej Europy.

W przypadku malującej szlachty polskiej, bezpośrednio przekładało się to 
na tematykę prac..., nie tyle zapóźnionych wobec reszty Europy, co po prostu 
z innych przyczyn i dla innej specyfiki i malarzy i w ogóle 
historii kraju - tworzonej.


Wróćmy jednak do tematu....


Józef Chełmoński urodził się w roku 1849 w dzierżawionym majątku Boczki. 
Dawniej rodzina Chełmońskich służyła na dworze Radziwiłłów. 
Można powiedzieć, że talent artystyczny Józef odziedziczył "po mieczu"
(po ojcu), który pełniąc funkcje publiczne (wójta gminy), znany był także 
z zainteresowań i talentu do muzyki i rysunku.
W roku 1867 (w wieku lat 18), Józef rozpoczyna naukę w warszawskiej 
"Klasie Rysunkowej", oraz w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona. 
Kontynuuje naukę w Warszawie do roku 1872, by następnie - znów - wzorem 
wielu polskich malarzy - wyjechać na studia do Monachium (1872 - 1875). 
W roku 1875 wyjechał też do Paryża, gdzie zyskał spore zainteresowanie 
odbiorców, pracując także jako ilustrator. Podróżował również po Włoszech, 
wyjeżdżał m.in. i na Ukrainę.
Po okresie podroży wraca do Warszawy, gdzie żeni się, pracuje, "dorabiając" 
się także licznego potomstwa... Niemniej - choć znany i ceniony jako malarz,
nie wiódł szczególnie szczęśliwego
życia rodzinnego, co powodowało częste podróże po okolicach, głównie 
w pobliżu Grodziska Mazowieckiego, był też właścicielem dworu w Kuklówce, 
gdzie zresztą Zmarł w roku 1914 (mając 65 lat), a pochowany został w pobliskim Żelichowie.

Tyle, słowem wstępu, a teraz najważniejsze - obrazy...
Chełmoński malował w wielu tematykach, niemniej dominowały sceny 
ze wsi polskiej i ukraińskiej, przedstawienia koni (uważany był, za jednego 
z mistrzów w ich przedstawianiu), a także przyrody, pejzażu polskiego. 
Był artystą płodnym, pracowitym, zostawił po sobie wiele prac bardzo znanych, 
ale i wiele pięknych, choć nieco, mam wrażenie zapomnianych. 
Mam zatem nadzieję, że poniższa galeria prac artysty zachęci Państwa 
do zgłębiania Jego twórczości (jak już kilkukrotnie w przeszłości, zachęcam 
do oglądania dzieł artysty w zbiorach muzealnych - na żywo).
Zacznijmy od jednego z najbardziej znanych, oryginalnych obrazów 
Chełmońskiego, tzw. "Czwórki":



Czwórka - czyli zaprzęg wozu w cztery konie. Konie, które (w wizji artysty) 
"poniosły", lub rozpędzone z innej przyczyny - pędzą w szalonym galopie prosto 
na widza :)
Ten popis malarskich umiejętności jest szalenie istotny bowiem świadczy o wielkiej sprawności artysty - wielkiej - bo niedostępnej większości współczesnych jemu 
i dosłownie - malarzy.
Twierdzenie to opieram na fakcie, że nie istniał żaden sposób - w ówczesnej optyce 
np., który pozwalałby na takie ujęcie (nie bez nieuniknionej śmierci fotografa... ehm), artysta sam zapewne też, z takiego ujęcia, nigdy tematu nie widział. 
Znał jednak dobrze i konie (zawsze związane z historią szlachty i wsi polskiej),
zaprzęgi, wozy i stroje ludzi z okolic, co oddał z dużą dozą pietyzmu. 
Scenie towarzyszy pejzaż polskiej równiny, pustka pozbawiona oznak życia 
ludzkiego, czas roztopów - prawdopodobnie wczesnej wiosny, gdy śnieg 
zamienił się już w błotnistą breję, acz jest jeszcze zimno 
(para buchająca z nozdrzy koni).

Tak, artysta namalował scenę jak najbardziej możliwą, ale z pewnością 
nie opartą o bezpośrednią dokumentację czy dawną optykę / znaną już pierwotną wersję 
(analogowej) fotografii.
Malował zatem, jak często czyniono - komponując obraz z pamięci, pejzaż w całości 
z pewnością powstał w ten sposób, lub być może na bazie szkiców, podobnie konie, 
czy sylwetki ludzi i wozu. Natomiast szczegóły strojów, ruchu woźnicy i człowieka widocznego z tyłu, szczegóły anatomii oraz uprząż koni - mógł Chełmoński malować 
z natury, wedle modeli i fotografii (w tym i modeli / rzeźb koni).

Jedną z interpretacji dotyczących tak realistycznego oddania sceny - jest postać 
w tle - prawdopodobnie przedstawiająca szlachcica (raczej nie z tych bogatych, 
którzy i na co dzień w kontuszach paradowali), co może świadczyć, iż malarz 
sam zażywał w młodości podobnych przyjemności..., stąd i umiejętne wywoływanie wrażenia typowego dla wczesnych prób kinowych (filmu jeszcze niemego).
W związku z kinem / panoramicznym ekranem filmowym (kino czarno-białe) 
- pojawia się czasem myśl o inspiracji artysty właśnie filmem, jednak to już raczej
 spekulacje. Nie wiadomo, a raczej ja nie dotarłem do żadnej informacji 
- czy Chełmoński interesował się / widział filmy i jakie..., a poza tym, wszak 
i przed wynalezieniem tej techniki, panoramiczne, szerokie ujęcia pełne odważnych 
skrótów perspektywicznych, wbrew pozorom, nie należały do rzadkości...

Zresztą, artysta malował i inne "niemożliwe" do skopiowania z punktu widzenia 
optyki ówczesnej - obrazy / sceny z końmi, co zresztą widać nie tylko w koniach,
ale i przedstawieniach postaci...
















W ogóle, jak widać powyżej ( i nie tylko ), Chełmoński lubował się w przedstawieniach zawierających przedstawienia koni...
Bywało i tak, że malował sceny "kawaleryjskie" czyli batalistyczne, acz inaczej 
niż większość malarzy polskich - raczej nie były to przedstawienia bitew / walki
 jako takiej - co szarż, lub przemarszu oddziałów, słowem wciąż przede 
wszystkim - pejzaż polski i konie, konie, konie...



Poważną część twórczości Chełmońskiego stanowiły obrazy wsi polskiej, 
ukraińskiej ( dawniej znaczyło to, to samo ), scen, w których mamy jakby 
dwa rodzaje obrazów, przedstawiające panoramiczne sceny z życia czerpane, 
często pełne koni, acz, również liczne przedstawienia o zupełnie innym charakterze,
prostsze, bliższe "sielance" życia, odpoczynku jako takiego.
W takiej też kolejności pokazuję niżej wybór prac o wspomnianej tematyce.

Ujęcia wieloznacznie - szerokie... 










Oraz...







Do tego działu / tej specyficznej tematyki dzieł Chełmońskiego należą też dwa z - w ogóle, najlepiej znanych dzieł malarstwa polskiego:




Jeśli jesteśmy przy tematyce chłopskiej, warto zauważyć też akcent znów - stricte 
polski, czyli chłopów walczących z pobudek patriotycznych w powstaniach 
narodowych - sławnych kosynierów, których zupełnie słusznie bardzo 
się obawiano w bitwie.
Trudno nie bać się takiej broni - kosy postawionej na sztorc, dającej zasięg 
ciosu kilku metrów i ostrze, które mogło jednym zamachem ściąć głowę, rękę,
nogę, lub ogólnie, ciało ludzkie, a większość ran zadanych przez kosynierów..., 
równała się śmierci.
Tu jednak widzimy kosynierów w modlitwie, przed bitwą..., podkreślając 
głęboką często wiarę polską, kolejny nasz polski rys charakterystyczny...,
do dziś zresztą, choć ani podziałów stanowych już nie ma, ani zagrożeń, które 
wymagałyby podobnych poświęceń. 



 i szkic do tematu:



Następny motyw dość charakterystyczny - przydrożny krzyż.
To niekoniecznie cmentarz, częściej swego rodzaju drogowskaz - wskazujący 
na bliską obecność ludzi, podobny bardzo licznym przydrożnym kapliczkom.
Tu zapewne w brzmieniu nieco symbolicznym - wianek z kwiatów zazwyczaj
 oznacza młodość, zabawy dziewcząt ("pozbawić wianka" równało się zazwyczaj zamążpójściu, wkroczeniu w dorosłość),
zatem wianek powieszony na krzyżu może oznaczać przedwczesną śmierć, 
albo szerzej śmierć i wiarę, splecione w jedno w naszej kulturze. 
Być może także i myśl osobistą
(Chełmońskiemu umarła dwójka dzieci).
Oczywiście istnieją i inne interpretacje tematu - bowiem Chełmoński należał 
do osób głęboko wierzących.
Może zatem dotyczyć wiary żywej, wszechogarniającej obecności Boga 
(krzyż na pierwszym planie),
wianek może mieć charakter wotywny... itp., itd., warto samemu poszperać... 
Lubię obrazy niby oczywiste, a jednak, po bliższym przyjrzeniu się...



Inną, a ważną tematyką w twórczości Chełmońskiego jest pejzaż i przyroda, 
natura polska, w tym, jakże charakterystyczne dla terenów wiejskich 
i dzikich łąk - tańce / gody / przeloty żurawi...



Zakładam - powyższe obrazy / można powiedzieć wersje jednego motywu 
- były malowane z pamięci i szkiców, jednak..., poniższy obraz, nie.
Pejzaż prawdopodobnie malowano ze szkiców, albo i fotografii, nieistotne, 
dla wprawnego pejzażysty nie byłby to, problem, ale... Cóż, ptak - jego 
ujęcie jest sztuczne - czy raczej, powiedzmy szczerze, charakterystyczne 
dla pewnych form komponowania zwierzyny..., wypchanej.
Sądzę zatem, że ten ptak został namalowany z natury..., acz nie w plenerze.


Z kolei - w poniższej pracy - można przypuszczać - artysta korzystając 
z ptaka wypchanego, chciał mu nadać jak najbardziej naturalny wygląd 
- zatem wielokrotnie poprawiał jego ułożenie
prawdopodobnie kierując się pamięcią z młodych lat.
Zmianę koncepcji widać - ponieważ z czasem warstwy farby stały 
się częściowo przejrzyste - zwróćcie Państwo uwagę - wokół ptaka mamy 
wyraźne i nienaturalne "cienie", oto właśnie ślady zmian w kompozycji...


I jeszcze kilka ujęć przyrody / pejzażu:



















Wznawiam oto cykl o malarstwie polskim, wkrótce kolejny artykuł,
zapraszam do odwiedzin!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz