poniedziałek, 23 listopada 2015

Geniusz subtelności

Dziś ponownie napiszę o twórcy XVIII wiecznym, także Francuzie, którego 
cenię podobnie jak Watteau - za wyjątkową zdolność wyczarowywania sztuki 
i głębokiej i subtelnej zarazem, pełnej zadumy i spokoju.
Subtelne piękno Jego prac zawsze mnie zachwycało, tym bardziej, że tworzył 
w czasach, gdy dominował blichtr i pokaz w stylu: "patrzcie, co ja potrafię"!

Jean Babtiste Simeon Chardin (1699 - 1779), urodził się, żył i zmarł we Francji. 
Malował portrety, sceny rodzajowe i martwe natury. 
Od początku mojej przygody z malarstwem, Jego twórczość była jedną z moich
podstawowych inspiracji. Wydawałoby się zatem - powinienem o nim napisać
już dawno, jednak..., przyznam, po prostu obawiałem się konfrontacji własnych
słów z tymi mistrzowskimi, a jakże wielowymiarowymi dziełami sztuki...

Chardin, syn stolarza, uczył się malarstwa od 19 roku życia, by w 1724 zdać 
egzaminy mistrzowskie i przystąpić do organizacji zwanej 
Akademią Świętego Łukasza. 
Jednak naprawdę zaistniał w sztuce Francuskiej 4 lata później, w roku 1728 
(29 lat), podczas corocznie organizowanych podówczas "Wystaw Młodych"
w Paryżu - wielkich, zbiorowych wystaw sztuki - które dawały ogromne szanse 
zabłysnąć, poznać mecenasów, zdobyć klientów, słowem, rozpocząć karierę 
pełnoprawnego (w oczach koneserów, potencjalnych klientów i władz) artysty.

Wystawił wówczas dwa dzieła:

Raja

Bufet

W tym samym roku Chardin dostaje się do Królewskiej Akademii Malarstwa 
i Rzeźby, najistotniejszej tego typu instytucji w ówczesnej Francji. 
Odtąd znany jako "utalentowany malarz owoców i zwierząt", gorliwie uczestniczy
w życiu Akademii, wykonuje wiele prac organizacyjnych, jednak, nigdy nie uzyska 
prawa do kształcenia uczniów... 
Niestety, w XVIII wiecznej Królewskiej Akademii, tylko malarze scen historycznych 
mogą liczyć na pełnoprawne członkostwo i prawo do nauczania. 
Dodatkowo, mimo wielu pochwał i sukcesów, Chardin ma stosunkowo niewielu 
klientów - martwa natura nie cieszy się dużą popularnością, zatem podejmuje inne 
prace - przygotowuje dekoracje na różne okoliczności, restauruje dawniejsze freski, 
w końcu zaczyna malować sceny rodzajowe, z których przez wiele lat był bardziej 
znany, niż z przedstawień martwej natury.

Oto wybrane przykłady scen rodzajowych w twórczości Chardina:



Przedstawienia dzieci i ludzi młodych są dość częste w scenach rodzajowych 
Chardina, nie ma tu jednak dzieci zatopionych w zabawie, roześmianych,
tańczących... Dominuje zaduma, skupienie na czynnościach z pozoru błahych, 
lecz poprzez sposób ujęcia tematu - nabierających znaczeń niemalże religijnych, 
dotykających problematyki przemijania, ulotności chwili, błahości zabaw, albo
przypadkowości, z której ludzkie ręce budują pewne całości, nadając im nową
formę... Kryształy uniwersalnych prawd zatopione w cichej codzienności. 




 Wiele scen rodzajowych dotyczy relacji rodzice - najczęściej matka i dziecko. 
Zawsze czuje się tu miłość, czułość, spokój, ciszę, skupienie i ogólnie silną, 
wzajemną relację postaci. Malarz odtwarza wnętrza, czynności i stroje z epoki, 
jednak zawsze miałem przeczucie, że to tylko pierwsze wrażenie, że za prostymi
ujęciami kryją się myśli znacznie poważniejsze, właśnie uniwersalne i to mniej 
dla sztuki jako takiej, bardziej, dla samych, przedstawianych tematów z życia.
Oto i kilka tego typu prac: 




W latach 30 i 40' XVIII wieku sytuacja artystyczna powoli się zmienia na plus, 
choć jednocześnie - w życiu osobistym - dotyka Chardina wiele nieszczęść... 
Śmierć pierwszej żony w 1737, oraz drugiej, w 1745 - i to ledwie kilka miesięcy 
po ślubie! Na domiar złego, także ciężka choroba, zagrażająca życiu malarza.
Niemniej w międzyczasie Chardin przedstawiony zostaje Królowi Francji, 
maluje dla niego obrazy, ogólnie, zaczyna się okres prosperity.
W latach pięćdziesiątych malarz jest już sławny i bogaty, a od roku 1752, 
gdy od 
Króla Ludwika XV otrzymuje stałą gażę - coś w rodzaju stałej pensji, i to wysokiej 
jak na tamte czasy - zaprzestaje malowania scen rodzajowych i niemal całkowicie 
zwraca się ku martwej naturze...

Oto wybór martwych natur Artysty:









 





W latach 50 XVIII wieku Chardin jest u szczytu sławy, pełni też funkcje 
formalne - w 1755 roku zostaje skarbnikiem Akademii, w 1757 Król daje 
mu mieszkanie w Luwrze, od 1761 oficjalnie odpowiada za przygotowanie 
wystaw na co roczne Salony Paryskie. W 1763 wzrasta wysokość nadanej przez 
dwór pensji, w kolejnych latach ma też wiele prestiżowych - dworskich zleceń...

Sukcesy kończą się w roku 1771, gdy w Akademii zachodzą zmiany personalne 
na najwyższych stanowiskach, a nowym (po Boucherze) Pierwszym malarzem
królewskim zostaje niejaki Pierre, malarz scen historycznych, zwolennik 
ścisłego podchodzenia do klasyfikacji malarstwa ze względu na..., temat.
W tej sytuacji martwe natury Chardina nie dają mu wielkich szans na sukcesy
w Akademii.
Malarz ma już zresztą ponad 70 lat 
i coraz większe kłopoty ze zdrowiem.
Rok 1771 jest też okresem przełomu w malarstwie artysty - niestety, farby olejne 
przygotowywano wówczas na bazie wielu niezdrowych, żeby nie powiedzieć 
wprost trujących substancji, przede wszystkim ołowiu. Ołów wpływał m.in., 
na wzrok. Z tą teorią wiąże się przeświadczenie wielu teoretyków, próbujące 
w łatwy sposób wyjaśnić, czemu artyści dawni często właśnie w późnym wieku,
zmieniali kolorystykę swoich prac, nadając im gamy barw węższe, ciemniejsze, 
cieplejsze. 
Chardin jest przykładem na nieprawdziwość takiego uogólnienia, 
próbującego włączyć w jakieś proste wyjaśnienie, decyzje artystyczne wielu 
dawnych malarzy, tworzących na przestrzeni kilku stuleci... (...). 
Tak, Chardin temu jawnie przeczy, bowiem na starość porzuca nie tylko 
martwe natury, lecz i technikę olejną "przesiadając się" na pastele i portrety.
Portrety malowane (czy też "pastelowane") - w barwach chłodnych, ba, 
chłodniejszych niż wcześniej!  

Ostatni raz wystawi swoje prace na Salonie, w roku własnej śmierci (1779).

A oto kilka przykładów portretów Chardina:

 Autoportret, 1775. 



 Autoportret, 1771

Zwłaszcza w ostatnim przypadku trudno byłoby podtrzymać tezę, że 
uszczuplony wzrok podstarzałego artysty jest powodem stosowania wąskiej, 
ciepłej gamy barw..., skoro stosował ją już w młodości, a na starość stworzył 
obrazy w barwach chłodniejszych niż kiedykolwiek w swoim życiu.


Koniec.






1 komentarz: