piątek, 4 grudnia 2015

Olga Boznańska - moc, pasja i czułość...


Olga Boznańska

Z domu szlachcianka - jak już parokrotnie wspominałem, rzecz częsta 
wśród dawnych polskich artystów - herbu Nowina, urodziła się 
w roku 1865 w Krakowie. 
Rysowała od dziecka, malarstwa uczyła się prywatnie - u artystów: 
Antoniego A. Piotrowskiego, Kazimierza Pochwalskiego, i na kursach 
malarskich im. Adriana Baranieckiego.
Od roku 1886 uczy się w Monachium, jednak nie na Akademii ponieważ 
wciąż jeszcze nie uznawano w Europie równej roli kobiet w życiu 
społecznym i kulturalnym ( mniej niż w Polsce, w każdym razie...), zatem 
i w Monachium uczęszczała do prywatnych szkół / pracowni Karla Kiricheldorfa
 i Wilhelma Durra.

W roku 1896 malarka zaprzestaje nauki i wynajmując własną pracownię 
rozpoczyna działalność twórczą. Zaczyna też wystawiać prace w Monachium, 
w Warszawie, Berlinie i Wiedniu, Paryżu i wkrótce zaczyna odnosić sukcesy, 
otrzymuje pierwsze nagrody i wyróżnienia. Główną formą jej twórczości 
od początku są portrety. W roku 1898 przeprowadziła się do Paryża 
i wkrótce została członkiem Towarzystwa Artystów Polskich "Sztuka". 
W 1900 otrzymuje złoty medal na wystawie w Londynie, oraz wyróżnienie 
na Wystawie Światowej w Paryżu. 
W 1901 zostaje z kolei członkiem Societe Nationale des Beaux Arts 
i nie jest to koniec sukcesów - jednym chyba z największych - była 
oficjalna reprezentacja Francji na wystawie w Pittsburgu 
w 1912 roku u boku takich malarzy - jak Claude Monet, 
czy August Renoir..., kolejny raz stało się to w roku 1923, 
tym razem m.in., wraz z Pierre Bonnardem... 

Niestety, w latach 30' XX wieku była już mniej popularna, 
miała coraz mniej zamówień, żyjąc głównie z majątku - czynszów 
z krakowskiej kamienicy...

Ostatni raz odwiedza Polskę w roku 1932. W 1937 zdobywa jeszcze 
nagrodę w Wystawie Światowej, rok później sprzedaje 
kilka prac na Biennale w Wenecji, lecz ogólnie rzecz biorąc, 
jej gwiazda zachodziła..., podobnie zresztą, jak dobre czasy 
dla całej Europy... 

Umiera w roku 1940, w Paryżu po długim, i jednak pełnym 
sukcesów życiu (75 lat), "po brzegi" wypełnionym pracą twórczą, 
pozostawiając po sobie setki niezwykłych obrazów...

Bardzo niezwykłych - Olga Boznańska, z pewnością była jedną 
z kilkorga najważniejszych Mistrzów,
klasyków polskiego malarstwa przełomu XIX i XX wieku.

Czasem wiąże się jej malarstwo z impresjonizmem, 
jest to jednak porównanie powierzchowne, nie ujmujące ani 
podstawowych cech impresjonizmu francuskiego, ani też oczywistych różnic 
w twórczości artystki..., nie, o Boznańskiej można powiedzieć, 
że jej malarstwo krąży wciąż między ekspresją i wnikliwą analizą
 formy, swobodą interpretacji lecz bez anegdot, zainteresowania światem, 
ale nie - ograniczania się wyłącznie do zauważania chwilowego nastroju...
 M.in., warto zwrócić uwagę, że wbrew pozorom nie często 
malowała szybko..., impresjonistycznie. 

Ciekawostką jest, że sporo malowała na tekturach - co pozwalało 
uzyskiwać dużą chłonność i matowość powierzchni malarskiej, 
cech rzadko poszukiwanych przez ówczesnych artystów...
Lecz, jednak, niech ten post będzie - poza powyższym minimum - niemal 
wolny od słów, niech przemówią obrazy, zwłaszcza, że tych, tłumaczyć 
nie trzeba, ba, ich się tłumaczyć nie powinno, nie po to powstały...












































































































Linki: 




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz